Psiaki weszły do zamku, jego wnętrze było zaniedbane, wszędzie walały się stare rupiecie, były też schody, które prowadziły na górną część zamku. Risa i Kiro poszli przeszukać dolną część zamku, zaś Enna, Orlondo i Nis weszli schodami by przeszukać tą górną.
~*~
Jak tylko biało-brązowy, biały oraz czarna, weszli na górę, szli długim korytarzem. Wszędzie było pełno drzwi które prowadziły do różnych komnat. Oczywiście ta część zamku też była zaniedbana i wyglądała jakby nikt tu nie mieszkał. A jednak mieszkał! Przecież ukrywał się tu Kivushi! Orlondo nasłuchiwał gdzie też może być ich wróg, nagle, usłyszał jakieś hałasy z jednej, z komnat. Domyślił się że to ten, kogo szukają. Magiczny kolega, dał znak dwójce przyjaciół żeby się zatrzymali.
-Nie chce was narażać - szepnął - pójdźcie do Risy oraz Kiro i powiedzcie im żeby oddalili się na bezpieczną odległość od zamku, wy zróbcie to samo. Ja sam muszę sobie poradzić.
-Nie zostawimy Cię. Zaprotestowali.
-To jest rozkaz! - dodał, ale nadal starał się być jak najciższy - Idźcie już!
Psiak i suczka posłusznie zbiegli na dół, a Orlondo uchylił drzwi od komnaty i to co zobaczył przeraziło go...
~*~
-Uwaga! - wykrzyknęła czarnonosa do małej husky oraz do małego bermeńcika - Orlo mówi że mamy uciekać! Powiedział że sam chce się rozprawić z Kivushim!
-Dlaczego? - nie rozumiał wychowanek Ihy - Przecież My też możemy pomóc!
-Nie dyskutuj! - poparła koleżankę Risa - Chodźcie!
Czwórka przyjaciół "ewakuowała" się na zewnątrz. Uciekli trochę dalej od zamku i schowali się za małymi krzakami.
~*~
Tym czasem nasz bohater, wszedł do środka i wykrzyknął głośno:
-Kivushi!
Zrobił to gdyż to właśnie j e g o tam zobaczył.
-Ha! Ha! Ha! - wyśmiał go duch - I co taki kundelek może Mi zrobić?! Po co tu w ogóle przyszedłeś!?
Brat Kseny wściekł się. Nie znosił jak ktoś go wyśmiewał! Z tej złości zrobił ognistą kulę i rzucił nią prosto w przeciwnika. Kivushi cisnął więc ( wytworzoną przez siebie ) czarną kulą w stronę psa, lecz ten zrobił unik.
-Widzę że sporo się nauczyłeś! - wykrzyknął dawny sojusznik Altei - Ale z TYM sobie na pewno nie poradzisz!
Po tych słowach, duch sprawił że zamek zaczął się szybko rozwalać. Jego części spadały w dół, a pod nogami nie było podłogi, a dookoła widać było niebo.
Kivushi umiał latać więc nie było to dla niego problemem, Orlondo za to spadł w dół, ale po chwili uniósł się w górę na ognistej kuli.
~*~
Kiedy Kivushi uniósł się wyżej - niebo zaczęło się robić czarne. Orlondo też podleciał wyżej żeby go dorwać.
-Teraz już nie dasz rady! - znów wymądrzył się "Wielki Niszczyciel Świata" - Jestem coraz bardziej silny! Lepiej od razu się poddaj!
Syn Nela miał jednak inne plany. Zobaczył kawałek słońca wystający zza czarnych chmur, słońce sprawiało że magiczne psy dostawały większa moc. Ale wiedział o tym tylko o n ! On! Pies imieniem Orlondo, który podniósł wysoko łapę i pobrał trochę Słonecznej Energii. Po tym czynie stworzył ognistą kulę, która była wielkości ciężarówki. Był to niezwykły widok! Mały rzucił tą kulą prosto w przeciwnika. Po chwili tam gdzie jeszcze przed chwilą był Kivushi - był czarny pył, który spadł na ziemie, a niebo zaczęło przybierać normalne barwy.
~*~
Orlondo wylądował na ziemi i był z siebie dumny. Pokonał Kivushiego! Pokonał go, mimo że nawet nie skończył ośmiu miesięcy! Do bohatera podbiegli przyjaciele. Enna, Risa, Kiro i Nis patrzyli z podziwem na niego.
-Uratowałeś całą Psią Krainę! - zawołała wesoło siostra Emira - Brawo!
Orlo uśmiechnął się, ale po chwili zobaczył, dorosłe psy nadchodzące w jego stronę.
-Czego chcecie? Zapytał i zdał sobie sprawę że w śród zebranych są nie tylko wygnańcy. Przybiegły tu nawet psy z Pierwszego Królestwa, by zobaczyć cóż to się stało że nawet z ich domu, było widać blask Ognistej Kuli Słońca.
-Ten psiak nazywa się Orlondo! - zawołał Kiro wypinając pierś - On ma moc władania ogniem i właśnie pokonał Kivushiego!
Psy spojrzały z podziwem na Orlondo. Słychać było już tylko brawa i gratulacje. Orlondo zaraz po powrocie do domu został nagrodzony i zbudowali mu pomnik ze skały. Stał się sławny na całą Psią Krainę. Gdy się gdzieś pojawiał - był traktowany jak król. ( oczywiście TYLKO w Pierwszym Królestwie )
~*~
Następnego dnia wszystko wydawało się być jak dawniej. Kiro i Nis jak co dzień - pobiegli na Wyspę Skał by pobawić się z Risą oraz Enną. Jednak zastali swoje przyjaciółki, jak te wieszały różne dekoracje i sprzątały zniszczenia, które były "pamiątką" po Kivushim.
-Co robicie? Zadał pytanie Nis.
-Przygotowujemy się do przyjęcia - wyrecytowała Enna pchając duży kawałek skały - bo tu ma się odbyć przyjęcie na cześć Orlondo...
-Jak to? Nie rozumiał dalej jasny.
-Teraz w całym królestwie się o nim mówi - wytłumaczyła Risa - jest on "Wielkim bohaterem" i.... - w tym momencie mała trochę ściszyła głos - może się bawić z Księżniczką Disharą z którą został zaręczony...
-Zaręczony?! Nie dowierzała już cała trójka przyjaciół Risy.
-Tak....bo on Mi to powiedział w tajemnicy.... Wyjąkała fioletowooka.
Czarna, biała i czarno-pomarańczowo-biały patrzyli na koleżankę zadziwieni.
-A dlaczego to powiedział akurat Tobie? Spytał bermeńcik.
-Nie wiem... - odparła zgodnie z prawdą, siwa - ale on teraz jest na zabawie z Disharą, bo no wiecie....król mu kazał...
-To może popatrzymy! Zaproponowała Enna.
Psiakom spodobał się ten pomysł. Pobiegli więc w stronę Królewskiego Pałacu. Gdy go ujrzeli, ukryli się w krzakach by nikt ich nie zobaczył.
-To kiedy pojawią się Orlo i jego panieneczka? Zadał pytanie były książę.
-A może wcale ich tu nie ma.... - powiedziała Enna - może są w Królewskim Ogrodzie?...
-Ciii! - uciszył przyjaciół przybrany brat Kiro - Idą!
Wszystkie, cztery głowy schowały się.
Po chwili, na małą ścieżkę wkroczyli: Orlondo, Dishara oraz królewska para władców, Orlondo i Dishara bawili się w ganianie mimo dość dużej różnicy wieku.
Nis wychylił głowę zza krzaku i zachichotał.
-"Fiu! Fiu! Jaka wspaniała para!" Zaśmiał się w myślach, ale Enna wyraźnie dała mu znak by schował się.
Wyglądało na to że Orlondo polubił księżniczkę. Wyglądali razem jak kochające się rodzeństwo, chodź ( oczywiście ) rodzeństwem nie byli. Kiro też chciał wychylić głowę by na nich popatrzeć, ale nie zdążył gdyż zniknęli za horyzontem.
~*~
-Widzieliście tych kochasiów! - zaśmiała się osierocona - Zawsze chce Mi się śmiać jak widzę jakieś pary!
-Naprawdę... - Kiro trochę się zasmucił - czy zawsze się tak śmiejesz?
-Tak! - dodała nie tracąc humoru - A co...?
-A, nic... - skłamał - tak tylko się pytam...
~*~
Wieczorem, Enna wróciła do swojego domu, Nis też musiał wcześniej wrócić. Z tego też powodu - Kiro i Risa zostali sami na Wyspie Skał. Risa podbiegła do zbiornika wodnego i napiła się wody. Wyglądała tak pięknie, ale Kiro bał się jej wyznać swoje uczucia. Dzisiaj, Risa dość ostro skomentowała co myśli o miłościach, więc bał się to zrobić. Podszedł do niej, ale nie wydobył z siebie ani słowa. Czuł jakby coś zatykało mu usta. Risa więc zignorowała jego podejście i piła dalej.
-Kiro! - nagle słychać było wołanie - Jest już późno! Chodź!
To był głos Ihy! Przyjaciel Risy, nie miał innego wyjścia - musiał wrócić do domu. Poczłapał więc w jego stronę i rzucił Risie krótkie:
-Pa...
-----------------------------------------
Oto i kolejny post za nami ;) Następnym, wielkim wątkiem będą relacje Orlondo oraz Dishary, a także relacje Kiro i Risy. Zastanawiam się czy nie zmienić nazwy na blogerowym profilu?
Mam parę opcji ( wybierajcie ) :
a) nie zmieniać nazwy
b) Kiro Dog
c) Kiro Puppy
?
Dostałam też obrazek od Szalonej Julii, dodam go do jakieś notki już niedługo. ;)
Planuję już w dziewiętnastym rozdziale.
środa, 10 czerwca 2015
czwartek, 4 czerwca 2015
Informacje i zabawa
Najpierw informacje:
1. TAK pomysł z quizami ściągnęłam. Ale czy wiecie w ogóle na ilu blogach są takie quizy?! Potrafię wymienić co najmniej 3 takie blogi ( nie licząc mojego ). Ale tego nie zrobię bo nie chce zaczynać kłótni i wymieniania stylem "po nazwisku".
2. Jeśli przeczytałeś notkę to zostaw komentarz, bo zauważyłam że wiele osób robi tak że wchodzi na tego bloga, czyta go, wchodzi na inne strony ( np. "Pytania do bohaterów", "Psie Quizy" ) , ale komentarzy to za dużo te osoby nie zostawiają... - to jest tylko moja prośba, nie będę tu wymieniała kto tak robi albo się czepiać.
A teraz zabawa :3
Chodzi o to by opisać....
Bajki swojego dzieciństwa
Moje bajki z dzieciństwa to:
Reksio
Co w nim lubię: To że Reksio miał ciekawe przygody oraz zawsze się śmiałam jak je oglądałam. Po za tym - bardzo lubię psy.
Co w nim nie lubię: -------
Moi ulubieni bohaterowie: najbardziej lubię psy, które tam występowały. Głównie Reksia i tą małą psinkę co do niego przychodziła.
Moja ocena bajki: Wesoła - 90%, pouczająca - 9,9%, smutna - 0,1%
Przyjaciele z Kieszonkowa
Co w nim lubię: Historia jest bardzo magiczna. Jak byłam mała to bardzo lubiłam magie w bajkach.
Co w nim nie lubię: Nie podoba Mi się to że nie zrobili nowej serii. Do tond powstała tylko jedna.
Moi ulubieni bohaterowie: Księżniczka Amy; Magic; Królewscy strażnicy;
Moja ocena bajki: Wesoła - 60%, pouczająca - 39%, smutna - 1%
Clifford
Co w nim lubię: Moja ulubiona seria to ta w której Clifford był szczeniakiem. W tej bajce porusza się bardzo ciekawe wątki.
Co w nim nie lubię: Mogliby zrobić więcej odcinków z serii kiedy Clifford był szczeniakiem!
Moi ulubieni bohaterowie: Horhe ( tej jamnik ) ; Emilia Elizabet ; Clifford;
Moja ocena bajki: Wesoła - 50%, pouczająca - 50%, smutna - 0%
1. TAK pomysł z quizami ściągnęłam. Ale czy wiecie w ogóle na ilu blogach są takie quizy?! Potrafię wymienić co najmniej 3 takie blogi ( nie licząc mojego ). Ale tego nie zrobię bo nie chce zaczynać kłótni i wymieniania stylem "po nazwisku".
2. Jeśli przeczytałeś notkę to zostaw komentarz, bo zauważyłam że wiele osób robi tak że wchodzi na tego bloga, czyta go, wchodzi na inne strony ( np. "Pytania do bohaterów", "Psie Quizy" ) , ale komentarzy to za dużo te osoby nie zostawiają... - to jest tylko moja prośba, nie będę tu wymieniała kto tak robi albo się czepiać.
A teraz zabawa :3
Chodzi o to by opisać....
Bajki swojego dzieciństwa
Moje bajki z dzieciństwa to:
Reksio
Co w nim lubię: To że Reksio miał ciekawe przygody oraz zawsze się śmiałam jak je oglądałam. Po za tym - bardzo lubię psy.
Co w nim nie lubię: -------
Moi ulubieni bohaterowie: najbardziej lubię psy, które tam występowały. Głównie Reksia i tą małą psinkę co do niego przychodziła.
Moja ocena bajki: Wesoła - 90%, pouczająca - 9,9%, smutna - 0,1%
Przyjaciele z Kieszonkowa
Co w nim lubię: Historia jest bardzo magiczna. Jak byłam mała to bardzo lubiłam magie w bajkach.
Co w nim nie lubię: Nie podoba Mi się to że nie zrobili nowej serii. Do tond powstała tylko jedna.
Moi ulubieni bohaterowie: Księżniczka Amy; Magic; Królewscy strażnicy;
Moja ocena bajki: Wesoła - 60%, pouczająca - 39%, smutna - 1%
Clifford
Co w nim lubię: Moja ulubiona seria to ta w której Clifford był szczeniakiem. W tej bajce porusza się bardzo ciekawe wątki.
Co w nim nie lubię: Mogliby zrobić więcej odcinków z serii kiedy Clifford był szczeniakiem!
Moi ulubieni bohaterowie: Horhe ( tej jamnik ) ; Emilia Elizabet ; Clifford;
Moja ocena bajki: Wesoła - 50%, pouczająca - 50%, smutna - 0%
wtorek, 2 czerwca 2015
Rozdział XV Bagno
Enna siedziała w podziemnym tunelu, który był dość szeroki, więc nawet dorosły pies mógłby się w nim swobodnie poruszać. Psinka nie wiedziała gdzie jest. Bała się, ale starała się zachować odwagę. Nagle zobaczyła sylwetkę psa, który zbliżał się w jej stronę. Pies był dorosły, miał brązowe futro i czerwony hełm na głowie, był ubrany w czerwony strój, przypominający trochę starodawny, chiński mundur oraz niebieskie oczy. Minę miał poważną i poruszał się dumnie.
-Dzień dobry... - przywitała się przybyszka - czy może Mi pan powiedzieć co ja tu robię?
Pies podszedł bliżej naszej bohaterki, wszystko wskazywało na to że raczej nie był zbytnio nią zainteresowany.
-Te bagno od lat wciąga psy, które nim przechodzą, jeśli bagno wciągnie dobrego psa, to pozwoli mu opuścić tą pułapkę - rzekł brązowofutry zimnym tonem - ale jak wciągnie złego psa to - tu przerwał żeby wzbudzić napięcie - nigdy go nie wypuści.
-Co?! - przeraziła się labradorka - Ale ja jestem dobra! - wykrzykiwała - Dlaczego bagno Mnie nie wypuściło!?
Czarnooka tak spanikowała że, aż jej serce zaczęło bić mocniej.
-To jest niesprawiedliwe! - zawarczała, ale zobaczyła że pies odchodzi od niej bez najmniejszego zainteresowania - Ja chcę się z tond wydostać!
Pies odwrócił głowę i spojrzał jednym okiem na nowo uwięzioną.
-Uspokój się. - powiedział całkiem spokojnie, jakby nagle zmienił mu się charakter - Porozmawiajmy z psem, który tu dowodzi - zaproponował - może on coś powie w tej sprawie.
Ciemna aż podskoczyła. Więc jest szansa! Podbiegła natychmiast do jej "wybawcy" i miała zamiar się do niego przytulić, ale poczuła że raczej nie przystoi tego robić z dopiero poznanym psem. Ruszyła więc marszem obok niego. Szli w stronę miejsca gdzie mieli spotkać tego "wielkiego dowódce".
Niebieskooki zerkał krzywo na koleżankę Nisa.
-"Jakaś przybłęda i tyle!" - pomyślał - "Pewnie i tak nic nie wskóram tą rozmową!"
Mimo nie chęci, zagadał do Enny:
-Jak ty się ty w ogóle znalazłaś?
-Już mówię - zaczęła - otóż szłam z przyjaciółmi na ważną misje, ale bagno był przeszkodą - opowiadała - wszyscy dali rade tylko ja nie - dodała smutno.
-A ja jestem tu strażnikiem - opowiedział owy strażnik - pilnuję tu wszystkiego.
-A po co jest ten system bagienny? Spytała zaciekawiona czarnofutra.
-Ta część Ziemi Wygnańców, na której znajduję się bagno jest zakazana - wytłumaczył - jeśli będą tu wchodziły złe psy, może dojść do katastrofy. Mam nadzieje że nie miałaś złych zamiarów...
-Skąd że znowu! - oburzyła się obywatelka Pierwszego Królestwa - ja chciałam dobrze..
~*~
Tym czasem, Orlondo zmierzał już ku końcu wyprawy. Zobaczył bowiem opuszczony, stary zamek, który stał po środku bagien. Szczeniak przełknął ślinę i spojrzał na zamek.
-"Gdybym nie był takim egoistą i pozwolił przyjaciołom iść ze sobą, to mniej bym się bał." Pomyślał przerażony.
W zamku zapewne ukrywał się Kivushi i szykował zemstę, ale trzeba było to sprawdzić. Jednak magiczny pies tak się bał że nie potrafił nawet ustać na łapach.
-Orlondo! - nagle, psiak usłyszał wołanie przyjaciół, a właściwie, tylko trójki przyjaciół - Idziemy z Tobą!
Biało-brązowy spojrzał szczęśliwy na kompanów. Radość aż go rozpierała!
-Chyba poczekasz na swoich kumpli... Zaśmiał się syn Shino i pociągnął Orla za ucho.
Psiak również się zaśmiał, ale po chwili spojrzał na Rise, Kiro i Nisa.
-Gdzie jest En? Zapytał zdziwiony brakiem jednej z członkiń paczki.
Cała trójka spuściła głowę.
-Ona...ona jest teraz tam gdzie jeszcze nie powinna być... Oznajmił Kiro i spojrzał w niebo.
Orlondo zrozumiał co się stało. Był na siebie zły że wtedy nie pomógł Ennie!
-To jak? - Risa spróbowała rozweselić atmosferę - Co zrobimy żeby Kivushi dostał od nas porządne lanie!
Nis wyszedł na przód i podbiegł do dużego kamienia i narysował na nim coś co miało przypominać plan zamku.
-Mam pomysł - rzekł - ja i Orlondo przeszukamy górną część zamku, a Risa i Kiro dolną.
-Zgadzam się. Poparła go reszta paczki.
-A co mamy robić jak ktoś spotka Kivushiego, drogi szefie? Spytała się fioletowooka.
-Wtedy możesz liczyć na to że mój brat Cię obroni. Odpowiedział uśmiechnięty.
Kiro zaczerwienił się i spojrzał zmieszany na piękne, fioletowe oczy Risy. Czuł coś do niej. Postanowił jej to powiedzieć jak skończy się "akcja" z Kivushim, teraz nie było na to czasu.
~*~
W tym samym momencie, strażnik zaprowadził Enne do swojego dowódcy. Stanęli przed nim i Enna aż się przeraziła. Dowódca psów z podziemia, miał jeszcze groźniejszą minę, był jeszcze większy i widać było że jedną łapą mógłby wykończyć nawet trzy psy, sierść miał brązową, a na głowie miał coś co miało symbolizować koronę oraz zielone oczy.
-Panie, chyba doszło do pomyłki... - powiedział niebieskooki - .....ta psinka uważa że niesłusznie jest tu więziona...
-Nie możliwe! - zaprzeczył ostrym tonem dowódca - N i e m o g ł o dojść do pomyłki!
Po tych słowach pies podszedł do En i spojrzał jej prosto w oczy. Potrafił wyczytać z nich jaki kto jest, ale tym razem ostro się zdziwił.
-"Rzeczywiście!" - pomyślał - "Ona sobie nie zasłużyła.... była dobra.... ale jak mogło dojść do pomyłki?!"
Zielonooki spojrzał na przybyszkę trochę łagodniejszym wzrokiem. Musiał się przyznać do błędu!
-Cóż... - rzekł prawie szeptem - chyba źle Cię oceniłem - przyznał - pozwolę Cię wypuścić..
Po tym przyznaniu, otworzyło się przejście do jakiegoś tunelu.
-Wejdź tam i kieruj się w stronę światła. Poradził.
Ciemna weszła do tunelu i zaczęła iść przed siebie. "Trasa" prowadziła w górę. W końcu, dało się ujrzeć światło. Gdy wyskoczyła z tunelu i znalazła się ( nareszcie! ) na zewnątrz, wyjście zamknęło się.
~*~
Mała rozejrzała się na wszystkie strony. Zobaczyła przed sobą zamek. Na zamek patrzyli także jej przyjaciele, ale nie zobaczyli jej bo była kilka metrów, za ich plecami. Podbiegła więc do nich uszczęśliwiona.
-Kiro! Nis! Risa! Orlo! Wykrzyknęła po kolei wszystkie imiona.
-En! Zawołali razem pozostali członkowie paczki i aż podskoczyli z radości.
-Co z Tobą się stało jak porwało Cię to bagno.....? Spytał Nis, który trochę nie rozumiał.
-Długo by opowiadać... - odpowiedziała krótko - .... zamiast tego skupmy się na naszym zadaniu.
-Racja. Poparł Orlondo.
C.D.N.
-----------------------------------------
I jak się wam podoba? Tak się cieszę że teraz będę pisała dłuższe rozdziały ;D
Powodem jest to że mam już tylko jeden ( prowadzony ) blog.
W następnym rozdziale ( może ) dojdę już do spotkania z Kivushim, ale nie jestem pewna bo chciałabym żeby ten wątek się trochę "rozciągnął".
Następna notka powinna się pojawić do przyszłego czwartku.
Postanowiłam też że będę dodawała ( czasami ) pod notkami takie "porady dla blogerów".
Nie musicie ich brać do siebie...
Zaczynam już w tej notce, a dzisiejszym zagadnieniem będzie:
Jakie tło wybrać na blog?
Według Mnie najlepiej żeby tło pasowało do tematyki bloga. Jeśli blog jest o jakiś przerażających rządach złej, lwiej pary - to raczej tło w kwiatki nie byłoby dobre :( Lepiej żeby tło ( w takim przypadku ) przedstawiało coś przerażającego np. wściekłą ( zbliżoną ) twarz jakieś lwicy.
A jeśli tematyka jest wesoła lub przygodowa - nie byłoby dobre tło z ulewą deszczową. Lepiej ( w takim przypadku ) coś wesołego np. łąkę.
A jeśli nie mamy pewności czy historia będzie wesoła czy też smutna?
W takim przypadku powinno się wybrać tło, które nie symbolizuję nic specjalnego np. gwiazdy.
Można też wybrać tło przedstawiającego jednego z głównych bohaterów ;)
Napiszcie w komentarzu czy się zgadzacie z tym co napisałam na temat blogowego tła....
-Dzień dobry... - przywitała się przybyszka - czy może Mi pan powiedzieć co ja tu robię?
Pies podszedł bliżej naszej bohaterki, wszystko wskazywało na to że raczej nie był zbytnio nią zainteresowany.
-Te bagno od lat wciąga psy, które nim przechodzą, jeśli bagno wciągnie dobrego psa, to pozwoli mu opuścić tą pułapkę - rzekł brązowofutry zimnym tonem - ale jak wciągnie złego psa to - tu przerwał żeby wzbudzić napięcie - nigdy go nie wypuści.
-Co?! - przeraziła się labradorka - Ale ja jestem dobra! - wykrzykiwała - Dlaczego bagno Mnie nie wypuściło!?
Czarnooka tak spanikowała że, aż jej serce zaczęło bić mocniej.
-To jest niesprawiedliwe! - zawarczała, ale zobaczyła że pies odchodzi od niej bez najmniejszego zainteresowania - Ja chcę się z tond wydostać!
Pies odwrócił głowę i spojrzał jednym okiem na nowo uwięzioną.
-Uspokój się. - powiedział całkiem spokojnie, jakby nagle zmienił mu się charakter - Porozmawiajmy z psem, który tu dowodzi - zaproponował - może on coś powie w tej sprawie.
Ciemna aż podskoczyła. Więc jest szansa! Podbiegła natychmiast do jej "wybawcy" i miała zamiar się do niego przytulić, ale poczuła że raczej nie przystoi tego robić z dopiero poznanym psem. Ruszyła więc marszem obok niego. Szli w stronę miejsca gdzie mieli spotkać tego "wielkiego dowódce".
Niebieskooki zerkał krzywo na koleżankę Nisa.
-"Jakaś przybłęda i tyle!" - pomyślał - "Pewnie i tak nic nie wskóram tą rozmową!"
Mimo nie chęci, zagadał do Enny:
-Jak ty się ty w ogóle znalazłaś?
-Już mówię - zaczęła - otóż szłam z przyjaciółmi na ważną misje, ale bagno był przeszkodą - opowiadała - wszyscy dali rade tylko ja nie - dodała smutno.
-A ja jestem tu strażnikiem - opowiedział owy strażnik - pilnuję tu wszystkiego.
-A po co jest ten system bagienny? Spytała zaciekawiona czarnofutra.
-Ta część Ziemi Wygnańców, na której znajduję się bagno jest zakazana - wytłumaczył - jeśli będą tu wchodziły złe psy, może dojść do katastrofy. Mam nadzieje że nie miałaś złych zamiarów...
-Skąd że znowu! - oburzyła się obywatelka Pierwszego Królestwa - ja chciałam dobrze..
~*~
Tym czasem, Orlondo zmierzał już ku końcu wyprawy. Zobaczył bowiem opuszczony, stary zamek, który stał po środku bagien. Szczeniak przełknął ślinę i spojrzał na zamek.
-"Gdybym nie był takim egoistą i pozwolił przyjaciołom iść ze sobą, to mniej bym się bał." Pomyślał przerażony.
W zamku zapewne ukrywał się Kivushi i szykował zemstę, ale trzeba było to sprawdzić. Jednak magiczny pies tak się bał że nie potrafił nawet ustać na łapach.
-Orlondo! - nagle, psiak usłyszał wołanie przyjaciół, a właściwie, tylko trójki przyjaciół - Idziemy z Tobą!
Biało-brązowy spojrzał szczęśliwy na kompanów. Radość aż go rozpierała!
-Chyba poczekasz na swoich kumpli... Zaśmiał się syn Shino i pociągnął Orla za ucho.
Psiak również się zaśmiał, ale po chwili spojrzał na Rise, Kiro i Nisa.
-Gdzie jest En? Zapytał zdziwiony brakiem jednej z członkiń paczki.
Cała trójka spuściła głowę.
-Ona...ona jest teraz tam gdzie jeszcze nie powinna być... Oznajmił Kiro i spojrzał w niebo.
Orlondo zrozumiał co się stało. Był na siebie zły że wtedy nie pomógł Ennie!
-To jak? - Risa spróbowała rozweselić atmosferę - Co zrobimy żeby Kivushi dostał od nas porządne lanie!
Nis wyszedł na przód i podbiegł do dużego kamienia i narysował na nim coś co miało przypominać plan zamku.
-Mam pomysł - rzekł - ja i Orlondo przeszukamy górną część zamku, a Risa i Kiro dolną.
-Zgadzam się. Poparła go reszta paczki.
-A co mamy robić jak ktoś spotka Kivushiego, drogi szefie? Spytała się fioletowooka.
-Wtedy możesz liczyć na to że mój brat Cię obroni. Odpowiedział uśmiechnięty.
Kiro zaczerwienił się i spojrzał zmieszany na piękne, fioletowe oczy Risy. Czuł coś do niej. Postanowił jej to powiedzieć jak skończy się "akcja" z Kivushim, teraz nie było na to czasu.
~*~
W tym samym momencie, strażnik zaprowadził Enne do swojego dowódcy. Stanęli przed nim i Enna aż się przeraziła. Dowódca psów z podziemia, miał jeszcze groźniejszą minę, był jeszcze większy i widać było że jedną łapą mógłby wykończyć nawet trzy psy, sierść miał brązową, a na głowie miał coś co miało symbolizować koronę oraz zielone oczy.
-Panie, chyba doszło do pomyłki... - powiedział niebieskooki - .....ta psinka uważa że niesłusznie jest tu więziona...
-Nie możliwe! - zaprzeczył ostrym tonem dowódca - N i e m o g ł o dojść do pomyłki!
Po tych słowach pies podszedł do En i spojrzał jej prosto w oczy. Potrafił wyczytać z nich jaki kto jest, ale tym razem ostro się zdziwił.
-"Rzeczywiście!" - pomyślał - "Ona sobie nie zasłużyła.... była dobra.... ale jak mogło dojść do pomyłki?!"
Zielonooki spojrzał na przybyszkę trochę łagodniejszym wzrokiem. Musiał się przyznać do błędu!
-Cóż... - rzekł prawie szeptem - chyba źle Cię oceniłem - przyznał - pozwolę Cię wypuścić..
Po tym przyznaniu, otworzyło się przejście do jakiegoś tunelu.
-Wejdź tam i kieruj się w stronę światła. Poradził.
Ciemna weszła do tunelu i zaczęła iść przed siebie. "Trasa" prowadziła w górę. W końcu, dało się ujrzeć światło. Gdy wyskoczyła z tunelu i znalazła się ( nareszcie! ) na zewnątrz, wyjście zamknęło się.
~*~
Mała rozejrzała się na wszystkie strony. Zobaczyła przed sobą zamek. Na zamek patrzyli także jej przyjaciele, ale nie zobaczyli jej bo była kilka metrów, za ich plecami. Podbiegła więc do nich uszczęśliwiona.
-Kiro! Nis! Risa! Orlo! Wykrzyknęła po kolei wszystkie imiona.
-En! Zawołali razem pozostali członkowie paczki i aż podskoczyli z radości.
-Co z Tobą się stało jak porwało Cię to bagno.....? Spytał Nis, który trochę nie rozumiał.
-Długo by opowiadać... - odpowiedziała krótko - .... zamiast tego skupmy się na naszym zadaniu.
-Racja. Poparł Orlondo.
C.D.N.
-----------------------------------------
I jak się wam podoba? Tak się cieszę że teraz będę pisała dłuższe rozdziały ;D
Powodem jest to że mam już tylko jeden ( prowadzony ) blog.
W następnym rozdziale ( może ) dojdę już do spotkania z Kivushim, ale nie jestem pewna bo chciałabym żeby ten wątek się trochę "rozciągnął".
Następna notka powinna się pojawić do przyszłego czwartku.
Postanowiłam też że będę dodawała ( czasami ) pod notkami takie "porady dla blogerów".
Nie musicie ich brać do siebie...
Zaczynam już w tej notce, a dzisiejszym zagadnieniem będzie:
Jakie tło wybrać na blog?
Według Mnie najlepiej żeby tło pasowało do tematyki bloga. Jeśli blog jest o jakiś przerażających rządach złej, lwiej pary - to raczej tło w kwiatki nie byłoby dobre :( Lepiej żeby tło ( w takim przypadku ) przedstawiało coś przerażającego np. wściekłą ( zbliżoną ) twarz jakieś lwicy.
A jeśli tematyka jest wesoła lub przygodowa - nie byłoby dobre tło z ulewą deszczową. Lepiej ( w takim przypadku ) coś wesołego np. łąkę.
A jeśli nie mamy pewności czy historia będzie wesoła czy też smutna?
W takim przypadku powinno się wybrać tło, które nie symbolizuję nic specjalnego np. gwiazdy.
Można też wybrać tło przedstawiającego jednego z głównych bohaterów ;)
Napiszcie w komentarzu czy się zgadzacie z tym co napisałam na temat blogowego tła....
Powracam! :D
Powracam! Namyśliłam się i doszłam do wniosku że nadal będę prowadzić TEGO bloga. Ale nie obiecuję że notki będą regularnie. W każdym razie - następna notka powinna się pojawić do niedzieli.
poniedziałek, 1 czerwca 2015
Wszystko poszło nie tak!
Wszystko poszło nie tak! Blogowanie miało być przyjemnością, a ja sobie z niego zrobiłam obowiązek
( takie podejście ). Wielokrotnie próbowałam to podejście zmienić, ale się nie udawało, więc skoro się nie udaje - to nie powinnam już blogować :(
Przepraszam......
( takie podejście ). Wielokrotnie próbowałam to podejście zmienić, ale się nie udawało, więc skoro się nie udaje - to nie powinnam już blogować :(
Przepraszam......
niedziela, 31 maja 2015
Rozdział XIV Ziemia Wygnańców
Piątka przyjaciół przemieszczała się po bagnach. Było tam obrzydliwie, najbardziej brzydziły się Enna i Risa.
-Mówiłem żeby panienki zostały na Wyspie Skał. Zaśmiał się magiczny kolega pozostałych psiaków.
-Ej... Risie wyraźnie to się nie spodobało więc szturchnęła go.
Nagle, zatrzymali się przed wielkimi, ruchomymi piaskami, które rozciągały się przez całą Ziemie Wygnańców. Za ruchomymi piaskami była właśnie ta dzika część bagien, do której wędrowcy zmierzali.
-Ale jak My się tam znajdziemy....? Miał obawy mały bermeńcik.
-To proste - zaśmiał się Orlondo i uniósł się w górę na ognistej kuli, po czym przeleciał nad przeszkodą - widzicie?
-Szkoda tylko że nie każdy z nas umie czarować ogniem. Czarnofutra wyraziła swoje nie zadowolenie.
-Przecież tylko JA muszę wyruszyć na tą misję. Powiedział.
-A nie uważasz że przyjaciele TEŻ są Ci potrzebni? Spytał poważnie przybrany brat Nisa.
-Nie. Odpowiedział kundelek pewny siebie i znikły za zaroślami.
Oni jeszcze chwilę na niego patrzyli, ale kiedy zgubili go wzrokiem, spojrzeli na siebie. Każdy zadawał sobie pytanie: "Co teraz zrobić?".
-Wracajmy. Zaoferowała mała husky i podniosła łapę i lepkiego błota. Fuj!
-Nie możemy go zostawić! Obronił przyjaciela Nis.
-Przecież on powiedział że nie potrzebuje nas... Labradorka nie rozumiała o co chodzi białemu.
-Owszem! Tak powiedział - wyraził swoje zdanie drugi chłopak z paczki - ale to wcale nie znaczy że tak myślał. Znam już trochę Orla i wiem że on pewnie chce tylko zgrywać twardziela.
Małe suczki spojrzały na siebie porozumiewawczo. Obie przekonały się do tego co mówili ich koledzy.
-To jak się przedostaniemy bo raczej nie przeskoczymy. Zaśmiała się fioletowooka.
-Dlaczego nie! Wykrzyknął były książę i rozpędził się do skoku po czym dał susa górą. Udało mu się! Przeskoczył!
-Teraz Wy. Powiedział do oczarowanych kompanów.
Nis postanowił spróbować następny, rozpędził się i skoczył. Jego skok też powiódł się oczekiwanym sukcesem! Po jego skoku, skoczyła także Risa. Jej próba udała się nie mal perfekcyjnie!
-En, spróbuj, to nie trudne! Nawoływali przyjaciele. Suczka z przerażeniem spojrzała na odległość, którą ma przeskoczyć. Ale przełknęła ślinę i rozpędziła się. Zamknęła oczy, a jej łapy nie mal się przed nią uginały. Ale źle wymierzyła odległość i wpadła w tą morderczą pułapkę.
-Nie! Krzyknął Nis i próbował podać jej swoją łapę, ale się nie udało.
Piaski wciągnęły psinkę!
-Nie! Wykrzyknęli wszyscy razem. Nie byli w stanie dalej iść. Nie bez En! Położyli się na trawie, a do oczu same napływały im łzy.
-To przez Kivushiego! - Nis szybko znalazł winowajce - Gdyby nie on to nie bylibyśmy tu teraz i En by żyła!
-Musimy ją pomścić... - oznajmiła najlepsza przyjaciółka Enny - Idziemy!
Trójka przyjaciół ruszyła marszem przed siebie. Ale nie wiedzieli jednego - Enna żyje!
Ale co się z nią tak naprawdę stało skoro nie umarła? Otóż tego dowiecie się w następnym rozdziale...
-Mówiłem żeby panienki zostały na Wyspie Skał. Zaśmiał się magiczny kolega pozostałych psiaków.
-Ej... Risie wyraźnie to się nie spodobało więc szturchnęła go.
Nagle, zatrzymali się przed wielkimi, ruchomymi piaskami, które rozciągały się przez całą Ziemie Wygnańców. Za ruchomymi piaskami była właśnie ta dzika część bagien, do której wędrowcy zmierzali.
-Ale jak My się tam znajdziemy....? Miał obawy mały bermeńcik.
-To proste - zaśmiał się Orlondo i uniósł się w górę na ognistej kuli, po czym przeleciał nad przeszkodą - widzicie?
-Szkoda tylko że nie każdy z nas umie czarować ogniem. Czarnofutra wyraziła swoje nie zadowolenie.
-Przecież tylko JA muszę wyruszyć na tą misję. Powiedział.
-A nie uważasz że przyjaciele TEŻ są Ci potrzebni? Spytał poważnie przybrany brat Nisa.
-Nie. Odpowiedział kundelek pewny siebie i znikły za zaroślami.
Oni jeszcze chwilę na niego patrzyli, ale kiedy zgubili go wzrokiem, spojrzeli na siebie. Każdy zadawał sobie pytanie: "Co teraz zrobić?".
-Wracajmy. Zaoferowała mała husky i podniosła łapę i lepkiego błota. Fuj!
-Nie możemy go zostawić! Obronił przyjaciela Nis.
-Przecież on powiedział że nie potrzebuje nas... Labradorka nie rozumiała o co chodzi białemu.
-Owszem! Tak powiedział - wyraził swoje zdanie drugi chłopak z paczki - ale to wcale nie znaczy że tak myślał. Znam już trochę Orla i wiem że on pewnie chce tylko zgrywać twardziela.
Małe suczki spojrzały na siebie porozumiewawczo. Obie przekonały się do tego co mówili ich koledzy.
-To jak się przedostaniemy bo raczej nie przeskoczymy. Zaśmiała się fioletowooka.
-Dlaczego nie! Wykrzyknął były książę i rozpędził się do skoku po czym dał susa górą. Udało mu się! Przeskoczył!
-Teraz Wy. Powiedział do oczarowanych kompanów.
Nis postanowił spróbować następny, rozpędził się i skoczył. Jego skok też powiódł się oczekiwanym sukcesem! Po jego skoku, skoczyła także Risa. Jej próba udała się nie mal perfekcyjnie!
-En, spróbuj, to nie trudne! Nawoływali przyjaciele. Suczka z przerażeniem spojrzała na odległość, którą ma przeskoczyć. Ale przełknęła ślinę i rozpędziła się. Zamknęła oczy, a jej łapy nie mal się przed nią uginały. Ale źle wymierzyła odległość i wpadła w tą morderczą pułapkę.
-Nie! Krzyknął Nis i próbował podać jej swoją łapę, ale się nie udało.
Piaski wciągnęły psinkę!
-Nie! Wykrzyknęli wszyscy razem. Nie byli w stanie dalej iść. Nie bez En! Położyli się na trawie, a do oczu same napływały im łzy.
-To przez Kivushiego! - Nis szybko znalazł winowajce - Gdyby nie on to nie bylibyśmy tu teraz i En by żyła!
-Musimy ją pomścić... - oznajmiła najlepsza przyjaciółka Enny - Idziemy!
Trójka przyjaciół ruszyła marszem przed siebie. Ale nie wiedzieli jednego - Enna żyje!
Ale co się z nią tak naprawdę stało skoro nie umarła? Otóż tego dowiecie się w następnym rozdziale...
sobota, 23 maja 2015
Rozdział XIII Lekcja
-O co chodzi? Spytał Orlondo.
-Musisz pokonać Kivushiego - wytłumaczyła mu Risa - tylko ty możesz ro zrobić.
-Ja?! Nie mógł uwierzyć kolega.
-Tak - odpowiedzieli - tylko ktoś musi Ci dać lekcje - dodał Nis.
-Ale kto...? Zapytał psiak.
No i tu klops! Przecież nie było innych magicznych psów więc kto miał dać lekcje ich koledze?
-Właśnie. Poparła mała husky.
-No... - zastanawiał się biały - może rozejrzymy się po Dolinie Cudów?
-Dobrze....ale co nam to da? Spytała fioletowooka.
-Tam możemy spotkać kogoś kto pomoże nam szybko wyszkolić Orlondo na wojownika. Odpowiedział syn Ihy.
-To chodźmy! - zawołał "wojownik" - Nie ma czasu do stracenia!
Przyjaciele poszli do Doliny Cudów. Pełzały i latały tam przeróżne stworzenia. Ale ich uwagę przykuł smutny ptak siedzący na drzewie. Orlondo od razu do niego podbiegł.
-Miałem cię w snach! Wykrzyknął szczeniak.
-Domyślam się - odpowiedział ptak - było tak ponieważ ja też miałem kiedyś moc władania ogniem.
-A co się stało? Spytali Risa i Nis, którzy też podeszli do drzewa.
Ptak zaczął więc swoją opowieść.
-Kiedyś miałem tą moc, ale kiedy byłem nastolatkiem, zły smok uznał że ptak nie może mieć magicznej mocy, ponieważ to by było hańbą. Wytłumaczył.
-A mógłbyś Mnie nauczyć używać mojej magii w walce? Zadał bez namysłu pytanie biało-brązowy.
-Oczywiście. - Zgodził się od razu rozmówca. - A teraz chodźcie ze mną.
Ptak uniósł się w górę i zaczął prowadzić szczeniaki. Zaprowadził ich na pewną polankę.
-Rzuć kulą ognia w to drzewo. Rozkazał "nauczyciel".
Orlondo wyczarował ognistą kulę i cisnął nią z całej siły w drzewo.
-Brawo! Wykrzyknęli Nis i Risa.
Tylko ptak nie był zadowolony.
-Spróbuj jeszcze raz - rzekł - ale tym razem z pewnością siebie!
-Ja byłem pewny siebie....Tłumaczył uczeń.
-Jakoś nie było tego widać. Upomniał były mag.
Orlondo spróbował więc jeszcze raz na innym drzewie. Tym razem wyszło mu perfekcyjnie! I tym razem wszyscy go pochwalili. Nawet grupka zebranych stworzeń.
-Jesteś już na pewno gotowy. Ogłosił ptak.
-Ale....- jęknął Orlondo - przecież ja tylko....
-Ale widać było że sobie poradzisz w walce. - Oznajmił mieszkaniec Doliny Cudów - Powodzenia!
Psiaki opuściły dolinę i ruszyły w stronę Ziemi Wygnańców. Trzeba było przecież poszukać Kivushiego. Ale w ostatniej chwili się zatrzymali.
-Przecież Kiro i En też powinni z nami iść. Powiedział Nis.
-Racja. Przyznali Risa i Orlondo.
Trójka przyjaciół poszła więc na Wyspę Skał. Tam bawili się Enna i Kiro. Risa wszystko im wytłumaczyła. Trzynóg i czarna psinka zgodzili się pójść z nimi. Tak więc poszli - prosto na Ziemie Wygnańców....
~~~~~~~~~~~~~~~~
Ciąg dalszy będzie możliwe że 30 lub 31 maja. Mam duże zaległości - przepraszam.
W poniedziałek jadę na Zieloną szkołę.
Jak myślicie? Czy na Ziemi Wygnańców nasi bohaterowie spotkają Altea'e?
P.S. Zapraszam też na bloga z komiksami: http://nasze-komiksy.blogspot.com/
Można się tam dopisać i dodawać swoje komiksy.
-Musisz pokonać Kivushiego - wytłumaczyła mu Risa - tylko ty możesz ro zrobić.
-Ja?! Nie mógł uwierzyć kolega.
-Tak - odpowiedzieli - tylko ktoś musi Ci dać lekcje - dodał Nis.
-Ale kto...? Zapytał psiak.
No i tu klops! Przecież nie było innych magicznych psów więc kto miał dać lekcje ich koledze?
-Właśnie. Poparła mała husky.
-No... - zastanawiał się biały - może rozejrzymy się po Dolinie Cudów?
-Dobrze....ale co nam to da? Spytała fioletowooka.
-Tam możemy spotkać kogoś kto pomoże nam szybko wyszkolić Orlondo na wojownika. Odpowiedział syn Ihy.
-To chodźmy! - zawołał "wojownik" - Nie ma czasu do stracenia!
Przyjaciele poszli do Doliny Cudów. Pełzały i latały tam przeróżne stworzenia. Ale ich uwagę przykuł smutny ptak siedzący na drzewie. Orlondo od razu do niego podbiegł.
-Miałem cię w snach! Wykrzyknął szczeniak.
-Domyślam się - odpowiedział ptak - było tak ponieważ ja też miałem kiedyś moc władania ogniem.
-A co się stało? Spytali Risa i Nis, którzy też podeszli do drzewa.
Ptak zaczął więc swoją opowieść.
-Kiedyś miałem tą moc, ale kiedy byłem nastolatkiem, zły smok uznał że ptak nie może mieć magicznej mocy, ponieważ to by było hańbą. Wytłumaczył.
-A mógłbyś Mnie nauczyć używać mojej magii w walce? Zadał bez namysłu pytanie biało-brązowy.
-Oczywiście. - Zgodził się od razu rozmówca. - A teraz chodźcie ze mną.
Ptak uniósł się w górę i zaczął prowadzić szczeniaki. Zaprowadził ich na pewną polankę.
-Rzuć kulą ognia w to drzewo. Rozkazał "nauczyciel".
Orlondo wyczarował ognistą kulę i cisnął nią z całej siły w drzewo.
-Brawo! Wykrzyknęli Nis i Risa.
Tylko ptak nie był zadowolony.
-Spróbuj jeszcze raz - rzekł - ale tym razem z pewnością siebie!
-Ja byłem pewny siebie....Tłumaczył uczeń.
-Jakoś nie było tego widać. Upomniał były mag.
Orlondo spróbował więc jeszcze raz na innym drzewie. Tym razem wyszło mu perfekcyjnie! I tym razem wszyscy go pochwalili. Nawet grupka zebranych stworzeń.
-Jesteś już na pewno gotowy. Ogłosił ptak.
-Ale....- jęknął Orlondo - przecież ja tylko....
-Ale widać było że sobie poradzisz w walce. - Oznajmił mieszkaniec Doliny Cudów - Powodzenia!
Psiaki opuściły dolinę i ruszyły w stronę Ziemi Wygnańców. Trzeba było przecież poszukać Kivushiego. Ale w ostatniej chwili się zatrzymali.
-Przecież Kiro i En też powinni z nami iść. Powiedział Nis.
-Racja. Przyznali Risa i Orlondo.
Trójka przyjaciół poszła więc na Wyspę Skał. Tam bawili się Enna i Kiro. Risa wszystko im wytłumaczyła. Trzynóg i czarna psinka zgodzili się pójść z nimi. Tak więc poszli - prosto na Ziemie Wygnańców....
~~~~~~~~~~~~~~~~
Ciąg dalszy będzie możliwe że 30 lub 31 maja. Mam duże zaległości - przepraszam.
W poniedziałek jadę na Zieloną szkołę.
Jak myślicie? Czy na Ziemi Wygnańców nasi bohaterowie spotkają Altea'e?
P.S. Zapraszam też na bloga z komiksami: http://nasze-komiksy.blogspot.com/
Można się tam dopisać i dodawać swoje komiksy.
czwartek, 7 maja 2015
Rozdział XII Kivushi
Altei się udało. Kiedy Kivushi wypił miksturę, poczuł że wracają mu siły. Specjalnie wypił ją w nocy, w tedy kiedy było dużo chmur zasłaniających niebo, żeby nie padło na niego światło które mogło mu tymczasowo odebrać moc.
-Nareszcie! Wykrzyknął i rzucił piorunem w drzewo które na oczach Altei rozwaliło się na części.
-Tak....ja też się cieszę......ale czy mógłbyś teraz dotrzymać umowy i pójść do Nisa. Przypomniała brązowa.
-Niech Ci będzie. Odparł Kivushi i ruszył w stronę domu Nisa, Kiro, Ihy i Luko.
***
Nis akurat nie mógł zasnąć. Postanowił się przejść po Wyspie Skał, ale tak żeby nie obudzić Risy. Wyruszył więc. Ale nie wiedział jeszcze kogo tam spotka. A spotkał Kivushiego! "Wspólnik" Altei podniósł wysoko olbrzymią skałę i miał nią rzucić w przybranego brat Kiro, spódłował.
Hałas obudził Rise która natychmiast zobaczyła co się dzieje.
-Aaaaaa!!! Krzyczała i szybko dała Nisowi znak żeby biegł za nią. Uciekali i wskoczyli do wielkiego dołu gdzie spadali jakąś całą masę metrów w dół. Kivushi nie wiedział gdzie uciekli. Postanowił się nimi nie przejmować. Co Altea może mu zrobić jak nie wykona zadania?! Miał teraz ważniejsze sprawy na głowie. Chciał się zemścić za to uwięzienie. Ale najpierw musiał zebrać siły. Padał z sił.
Opuścił Wyspę Skał i poszedł do swojego dawnego domu - na dzikie, opuszczone zakątki Ziemi wygnanych.
***
Tymczasem Nis i Risa siedzieli bezpiecznie w swojej kryjówce o której wiedziała tylko ich paczka.
-Kto to był? Spytał Nis, licząc że jego koleżanka wie.
-Słyszałam o nim wiele legend, ale nigdy w niego nie wierzyłam - zaczęła opowieść sierota - on jest Kivushi. Kiedyś siał postrach ale pokonał go pies który też miał moce. Ten pies nazywał się Torello. Niestety dawno już nie żyję.
-To kto teraz pokona Kivushiego?!
-Jest szansa że to ktoś z potomków Torello.
-Skąd mamy wiedzieć kto jest jego potomkiem.
-To chyba oczywiste........Orlondo!
-Orlondo?! Myślisz że on da radę?!
-Na pewno. Musimy mu to powiedzieć jak najszybciej.
Szczeniaki wyszły z kryjówki i spostrzegły że nie ma już napastnika.
Ruszyły więc do Orlondo.
***
Przyjaciele szukali go, aż w końcu znaleźli.
-Orlondo! - Wołali - Jest bardzo ważne zadanie dla Ciebie!
:)
-Nareszcie! Wykrzyknął i rzucił piorunem w drzewo które na oczach Altei rozwaliło się na części.
-Tak....ja też się cieszę......ale czy mógłbyś teraz dotrzymać umowy i pójść do Nisa. Przypomniała brązowa.
-Niech Ci będzie. Odparł Kivushi i ruszył w stronę domu Nisa, Kiro, Ihy i Luko.
***
Nis akurat nie mógł zasnąć. Postanowił się przejść po Wyspie Skał, ale tak żeby nie obudzić Risy. Wyruszył więc. Ale nie wiedział jeszcze kogo tam spotka. A spotkał Kivushiego! "Wspólnik" Altei podniósł wysoko olbrzymią skałę i miał nią rzucić w przybranego brat Kiro, spódłował.
Hałas obudził Rise która natychmiast zobaczyła co się dzieje.
-Aaaaaa!!! Krzyczała i szybko dała Nisowi znak żeby biegł za nią. Uciekali i wskoczyli do wielkiego dołu gdzie spadali jakąś całą masę metrów w dół. Kivushi nie wiedział gdzie uciekli. Postanowił się nimi nie przejmować. Co Altea może mu zrobić jak nie wykona zadania?! Miał teraz ważniejsze sprawy na głowie. Chciał się zemścić za to uwięzienie. Ale najpierw musiał zebrać siły. Padał z sił.
Opuścił Wyspę Skał i poszedł do swojego dawnego domu - na dzikie, opuszczone zakątki Ziemi wygnanych.
***
Tymczasem Nis i Risa siedzieli bezpiecznie w swojej kryjówce o której wiedziała tylko ich paczka.
-Kto to był? Spytał Nis, licząc że jego koleżanka wie.
-Słyszałam o nim wiele legend, ale nigdy w niego nie wierzyłam - zaczęła opowieść sierota - on jest Kivushi. Kiedyś siał postrach ale pokonał go pies który też miał moce. Ten pies nazywał się Torello. Niestety dawno już nie żyję.
-To kto teraz pokona Kivushiego?!
-Jest szansa że to ktoś z potomków Torello.
-Skąd mamy wiedzieć kto jest jego potomkiem.
-To chyba oczywiste........Orlondo!
-Orlondo?! Myślisz że on da radę?!
-Na pewno. Musimy mu to powiedzieć jak najszybciej.
Szczeniaki wyszły z kryjówki i spostrzegły że nie ma już napastnika.
Ruszyły więc do Orlondo.
***
Przyjaciele szukali go, aż w końcu znaleźli.
-Orlondo! - Wołali - Jest bardzo ważne zadanie dla Ciebie!
:)
czwartek, 30 kwietnia 2015
Wyniki konkursu
Pierwsze miejsce zajęła........
Mfalme
Nagrody:
I. Dyplom
II. Nagłówek/Baner
III. Zaświadczenie że będę czytała WSZYSTKIE blogi Mfalme.
Droga Mfalme, chciałabym czytać twój blog o Księżniczce Bindii, ale nie wiem jak się go komentuję. Ciągle mi wyskakuję że mam coś zaznaczać! Przeczytałam już rozdział II i był super, tylko że nie mogę skomentować.
IV. Obrazek ode Mnie
Wiem że na swoim blogu ( na którego wszystkich zapraszam: KLIK ) zamierzasz napisać o Mheetu, więc narysowałam jego.
Drugie miejsce zajęła.........
Patrycja Iwaniuk
Nagrody:
I.Dyplom
II. Zaświadczenie że będę czytała bloga Patrycji.
UWAGA! TO ZAŚWIADCZENIE MA KRÓTSZĄ DATĘ WAŻNOŚCI!
III. Obrazek ode Mnie
Na obrazku są Koda i Bora, znani też jako Sawa i Eclipse.
A trzecie miejsce zajęła.........
Kakra Moon
Nagrody:
I. Dyplom
II. Zaświadczenie że będę czytała blogi Kakry Moon.
III. Obrazeczek:
Co do tych zaświadczeń to oczywiście będę dłużej czytała te blogi, ale zaświadczenie polega na tym że jest gwarancja stuprocentowa że będę je czytać do końca tego terminu.
Dzięki za wzięcie udziału! :)
Mfalme
Nagrody:
I. Dyplom
II. Nagłówek/Baner
III. Zaświadczenie że będę czytała WSZYSTKIE blogi Mfalme.
Droga Mfalme, chciałabym czytać twój blog o Księżniczce Bindii, ale nie wiem jak się go komentuję. Ciągle mi wyskakuję że mam coś zaznaczać! Przeczytałam już rozdział II i był super, tylko że nie mogę skomentować.
IV. Obrazek ode Mnie
Wiem że na swoim blogu ( na którego wszystkich zapraszam: KLIK ) zamierzasz napisać o Mheetu, więc narysowałam jego.
Drugie miejsce zajęła.........
Patrycja Iwaniuk
Nagrody:
I.Dyplom
UWAGA! TO ZAŚWIADCZENIE MA KRÓTSZĄ DATĘ WAŻNOŚCI!
III. Obrazek ode Mnie
Na obrazku są Koda i Bora, znani też jako Sawa i Eclipse.
A trzecie miejsce zajęła.........
Kakra Moon
Nagrody:
I. Dyplom
II. Zaświadczenie że będę czytała blogi Kakry Moon.
III. Obrazeczek:
Co do tych zaświadczeń to oczywiście będę dłużej czytała te blogi, ale zaświadczenie polega na tym że jest gwarancja stuprocentowa że będę je czytać do końca tego terminu.
Dzięki za wzięcie udziału! :)
czwartek, 23 kwietnia 2015
Rozdział XI Fałszywa Altea
Nis szedł sobie sam po polanie blisko swojej groty. Niespodziewanie skoczyło na niego coś brązowego.
-Witaj Nis. Przywitało się to brązowe coś.
-Altea! - Wykrzyknął Nis i obejrzał się. - Czego ode mnie chcesz?!
-Ja?!! Niczego. - odpowiedziała dziwnym głosem - chciałam tylko pogadać z tą Enną którą tak lubisz no i z Risą a może i też z Kiro.
-Jestem Altea. Pobawisz się ze mną? Przywitała się czekoladkowa.
-Ja jestem Risa. Chętnie.
Altea spojrzała się w stronę Nisa który był trochę dalej.
-Ten biały nie jest dla mnie zbyt miły. Ignoruj go. Wyszeptała chytrze mieszkanka Ziemi wygnanych.
Risa wyszeptała jej coś innego i obie poszły w stronę wschodzącego słońca.
-"Ona coś kombinuję!" - pomyślał Nis - " i ja im udowodnie co! "
Małe suczki poszły do kanionu. Bawiły się tam w chowanego. Kiedy to Risa liczyła; Altea wyszła na chwilę z kanionu i podeszła do pewnych skał. Przyłożyła łapę do jednej ze skał i powiedziała zaklęcie. Wtedy skała się przesunęła tak że Altea mogła się dostać do tego co było pomiędzy skałami. Było tam legendarne oczko wodne w którym pływał uwięziony w ciele ryby - niebezpieczny duch. Do póki był uwięziony był niegroźny. -Czy jesteś tam, Kivushi..? Spytała cicho
Altea. Z wody wynurzył na chwilę głowę Kivushi.
-A gdzie mam być! - Krzyknął zły na swój los Kivushi - przecież nie mogę się nigdzie ruszyć!
-Wybacz że zadałam Ci trochę nie odpowiednie pytanie......Ale pamiętasz o naszej umowie? Ja zdobędę dla Ciebie miksturę dzięki której znowu będziesz taki jaki byłeś dawniej; a ty w zamian po swojej przemianie złożysz "wizytę" Nisowi i..... Chciała dokończyć Altea ale Kivushi przerwał jej przypominając że miksturę Altea ma mu przynieść jutro. -Już się tym zajęłam. Z początku planowałam żeby to moi bracia pomogli mi zdobyć składniki. Ale do tego potrzebna jest dość dużo siła; a jako że jesteśmy wygnańcami jesteśmy dość wychudzeni. Za to pomoże mi Risa. Już kilka dni temu gdy ją obserwowałam doszłam do wniosku że ona jest silna i wytrzymała. ( i przy okazji trochę może uda mi się namieszać w życiu Nisa ) Dodała fałszywa koleżanka po czym wyszła z miejsca gdzie przebywał Kivushi. Zadowolona ze swojego planu, wygnańczyni poszła do Risy. -Słuchaj - zaczęła - właśnie mi się przypomniało coś bardzo ważnego! Muszę zebrać składniki na lekarstwo które może uratować życie mojego brata! Nie mam zbyt wiele czasu.....Pomożesz mi? Risa przejęła się tym dlatego szybko zgodziła się pomóc. Psinka dawniej zakochana w Nisie miała już prawie wszystkie składniki ale brakowało jej złotej rośliny rosnącej w górach; bardzo trudno jest ją zdobyć więc postanowiła nie tracić czasu. Altea szukała szybko ale mało dokładnie. Risa za to jedno miejsce sprawdzała po kilka razy dlatego to właśnie fioletowooka znalazła złotą roślinę. Altea uśmiechnęła się i zaczęła opowiadać Risie kłamstwa o tym że Nis specjalnie chciał zrzucić jej brata ze skały. Risa tego nie słuchała i chciała zmienić temat. Gdy się pożegnały Altea pognała szybko na Ziemie Wygnanych a Risa na Wyspę Skał. -Nie ufaj Altei! Przkonywała Rise En. Husky jednak nie chciała słuchać rad przyjaciółki. Myślała tak bo nie wiedziała co będzie później..... :)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Podobał się rozdział? :)
-Witaj Nis. Przywitało się to brązowe coś.
-Altea! - Wykrzyknął Nis i obejrzał się. - Czego ode mnie chcesz?!
-Ja?!! Niczego. - odpowiedziała dziwnym głosem - chciałam tylko pogadać z tą Enną którą tak lubisz no i z Risą a może i też z Kiro.
-Coś znowu kombinujesz! Połapał się Nis ale wtedy siostra Aresa podbiegła do natchodzących: Risy i Enny.
Enna nie ucieszyła się za bardzo na jej widok więc odeszła. Za to Risa była ciekawa czego może od niej chcieć nieznana jej do tond psinka.-Jestem Altea. Pobawisz się ze mną? Przywitała się czekoladkowa.
-Ja jestem Risa. Chętnie.
Altea spojrzała się w stronę Nisa który był trochę dalej.
-Ten biały nie jest dla mnie zbyt miły. Ignoruj go. Wyszeptała chytrze mieszkanka Ziemi wygnanych.
Risa wyszeptała jej coś innego i obie poszły w stronę wschodzącego słońca.
-"Ona coś kombinuję!" - pomyślał Nis - " i ja im udowodnie co! "
Małe suczki poszły do kanionu. Bawiły się tam w chowanego. Kiedy to Risa liczyła; Altea wyszła na chwilę z kanionu i podeszła do pewnych skał. Przyłożyła łapę do jednej ze skał i powiedziała zaklęcie. Wtedy skała się przesunęła tak że Altea mogła się dostać do tego co było pomiędzy skałami. Było tam legendarne oczko wodne w którym pływał uwięziony w ciele ryby - niebezpieczny duch. Do póki był uwięziony był niegroźny. -Czy jesteś tam, Kivushi..? Spytała cicho
Altea. Z wody wynurzył na chwilę głowę Kivushi.
-A gdzie mam być! - Krzyknął zły na swój los Kivushi - przecież nie mogę się nigdzie ruszyć!
-Wybacz że zadałam Ci trochę nie odpowiednie pytanie......Ale pamiętasz o naszej umowie? Ja zdobędę dla Ciebie miksturę dzięki której znowu będziesz taki jaki byłeś dawniej; a ty w zamian po swojej przemianie złożysz "wizytę" Nisowi i..... Chciała dokończyć Altea ale Kivushi przerwał jej przypominając że miksturę Altea ma mu przynieść jutro. -Już się tym zajęłam. Z początku planowałam żeby to moi bracia pomogli mi zdobyć składniki. Ale do tego potrzebna jest dość dużo siła; a jako że jesteśmy wygnańcami jesteśmy dość wychudzeni. Za to pomoże mi Risa. Już kilka dni temu gdy ją obserwowałam doszłam do wniosku że ona jest silna i wytrzymała. ( i przy okazji trochę może uda mi się namieszać w życiu Nisa ) Dodała fałszywa koleżanka po czym wyszła z miejsca gdzie przebywał Kivushi. Zadowolona ze swojego planu, wygnańczyni poszła do Risy. -Słuchaj - zaczęła - właśnie mi się przypomniało coś bardzo ważnego! Muszę zebrać składniki na lekarstwo które może uratować życie mojego brata! Nie mam zbyt wiele czasu.....Pomożesz mi? Risa przejęła się tym dlatego szybko zgodziła się pomóc. Psinka dawniej zakochana w Nisie miała już prawie wszystkie składniki ale brakowało jej złotej rośliny rosnącej w górach; bardzo trudno jest ją zdobyć więc postanowiła nie tracić czasu. Altea szukała szybko ale mało dokładnie. Risa za to jedno miejsce sprawdzała po kilka razy dlatego to właśnie fioletowooka znalazła złotą roślinę. Altea uśmiechnęła się i zaczęła opowiadać Risie kłamstwa o tym że Nis specjalnie chciał zrzucić jej brata ze skały. Risa tego nie słuchała i chciała zmienić temat. Gdy się pożegnały Altea pognała szybko na Ziemie Wygnanych a Risa na Wyspę Skał. -Nie ufaj Altei! Przkonywała Rise En. Husky jednak nie chciała słuchać rad przyjaciółki. Myślała tak bo nie wiedziała co będzie później..... :)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Podobał się rozdział? :)
czwartek, 16 kwietnia 2015
Konkurs
Zad. 1
Wymyśl trzy ciekawe pomysły na to co mogłoby się wydarzyć.
Zad. 2
Kim są dla Kiro te postacie:
-Shino
-Nis
-Iha
-Ev
-Luko
-Enna
Zad. 3
Opisz co lubisz w Nisie a czego nie lubisz. Swoją wypowiedź dobrze uzasadnij.
Zad. 4
W którym rozdziale pierwszy raz pojawił/pojawiła się....
-Kiro
-Altea
-Risa
-Voti
-Orlondo
Zad. 5
Kto mógł powiedzieć te cytaty:
- "Niestety od narodzin nie mam jednej łapy..."
- "Mieszkał u mnie przez jakiś czas, syn mojej siostry..."
- "Myślałam że mój brat nie żyje..."
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Odpowiedzi wysyłajcie na tego e-maila:
wika.szczecin@wp.pl
Czas to dni między dziś a 30 kwietnia. 30 kwietnia będą wyniki.
życzę powodzenia i mam nadzieje że zgłosi się więcej niż jedna osoba
:)
Wymyśl trzy ciekawe pomysły na to co mogłoby się wydarzyć.
Zad. 2
Kim są dla Kiro te postacie:
-Shino
-Nis
-Iha
-Ev
-Luko
-Enna
Zad. 3
Opisz co lubisz w Nisie a czego nie lubisz. Swoją wypowiedź dobrze uzasadnij.
Zad. 4
W którym rozdziale pierwszy raz pojawił/pojawiła się....
-Kiro
-Altea
-Risa
-Voti
-Orlondo
Zad. 5
Kto mógł powiedzieć te cytaty:
- "Niestety od narodzin nie mam jednej łapy..."
- "Mieszkał u mnie przez jakiś czas, syn mojej siostry..."
- "Myślałam że mój brat nie żyje..."
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Odpowiedzi wysyłajcie na tego e-maila:
wika.szczecin@wp.pl
Czas to dni między dziś a 30 kwietnia. 30 kwietnia będą wyniki.
życzę powodzenia i mam nadzieje że zgłosi się więcej niż jedna osoba
:)
środa, 8 kwietnia 2015
Rozdział X Kuzyn cz. 3
Voti pobiegł na miejsce na którym miał być skarb. Dość szybko tam dotarł. Ale zobaczył wielki dół.
-Nie! Krzyknął bo szybko zdał sobie sprawę że ktoś inny zabrał już skarb.
Mały przestał panować nad sobą. Z całej siły walną łapą w kamień. Potem zaczął szaleć ze wściekłości. Ale z zza drzewa zobaczył sylwetkę Orlondo.
***
-Masz szczęście że to teraz kogo innego spotka klątwa skarbu. Powiedział tajemniczo Orlondo.
-To ty go zabrałeś! - Krzyknął Voti - Wymyśliłeś tą klątwę! Zabrałeś coś co należało się mi!
Orlondo dostrzegł u Votiego szał w oczach.
-To nie byłem ja. Ja tu przyszłem bo mam za zadanie patronować teren. A poza tym ja cię wczoraj uratowałem.
Voti krzyknął że wyzywa Orlondo na walkę. Nie taką dla zabawy tylko walkę na śmierć i życie. Orlondo nie zbyt podobał się ten pomysł. Ale zgodził się.
Umówili się że w tej walce Orlondo nie może stosować swojej mocy. Orlondo się zgodził.
-I tak z tobą wygram! Krzyknął bez zastanowienie Orlo(ndo).
Mieli zacząć walkę ale przybiegła siostra Orlondo by ich powstrzymać. ( ona nazywała się Ksena )
-Nie kłóćcie się! - Wykrzyknęła bo bała się że jej brat nie zapanuję nad swoją mocą - Są lepsze sposoby na załatwienie sporu!
-On mi ukradł moją własność! Oskarzał Voti.
-Nic takiego nie zrobiłem!
-Nie wolno nikogo bezpodstawnie oskarzać. Rzekła Ksena.
Orlondo uspokoił się. Ale Voti nie był spokojny. Ciągle miał szał w oczach. Nie wiedział że dopadła go właśnie klątwa dlatego nie potrafił nad sobą zapanować. Orlondo miał podać Votiemu łapę na zgodę ale wtedy Voti nie wytrzymał.
-WIESZ KIM JESTEŚ?! JESTEŚ WYRZUTKIEM KTÓRY NIE PASUJE DO RESZTY PSÓW! Krzyknął kuzyn Nisa.
Orlondo wściekł się i rzucił kulą z ognia prosto w Votiego. Ale Votiego zasłoniła Ksena i to ona oberwała. Ksena szybko wstała i uciekła zła na Votiego i Orlondo.
Voti zrozumiał że nie powinien bezpodstawnie oskarżać Orlo(ndo).
Następnego dnia przyszedł do niego i go przeprosił. Brat Kseny przyjął przeprosiny.
Orlondo i Voti zostali kolegami. Voti złamał klątwę dlatego ona zniknęła. Najbardziej cieszyła się z tego Ksena.
Kiedy skończył się pobyt Votiego u Ihy, Luko, Kiro i Nisa, psiak wrócił do swojej mamy i taty. Kiro i Nis za nim tęsknili ale szybko im przeszło. :)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Sorry za brak obrazków. Za tydzień konkurs.
Pytanka:
1. Czy pisać notki podczas trwania konkursu?
2. Ile chcecie czasu od rozpoczęcia konkursu do wyników?
:)
-Nie! Krzyknął bo szybko zdał sobie sprawę że ktoś inny zabrał już skarb.
Mały przestał panować nad sobą. Z całej siły walną łapą w kamień. Potem zaczął szaleć ze wściekłości. Ale z zza drzewa zobaczył sylwetkę Orlondo.
***
-Masz szczęście że to teraz kogo innego spotka klątwa skarbu. Powiedział tajemniczo Orlondo.
-To ty go zabrałeś! - Krzyknął Voti - Wymyśliłeś tą klątwę! Zabrałeś coś co należało się mi!
Orlondo dostrzegł u Votiego szał w oczach.
-To nie byłem ja. Ja tu przyszłem bo mam za zadanie patronować teren. A poza tym ja cię wczoraj uratowałem.
Voti krzyknął że wyzywa Orlondo na walkę. Nie taką dla zabawy tylko walkę na śmierć i życie. Orlondo nie zbyt podobał się ten pomysł. Ale zgodził się.
Umówili się że w tej walce Orlondo nie może stosować swojej mocy. Orlondo się zgodził.
-I tak z tobą wygram! Krzyknął bez zastanowienie Orlo(ndo).
Mieli zacząć walkę ale przybiegła siostra Orlondo by ich powstrzymać. ( ona nazywała się Ksena )
-Nie kłóćcie się! - Wykrzyknęła bo bała się że jej brat nie zapanuję nad swoją mocą - Są lepsze sposoby na załatwienie sporu!
-On mi ukradł moją własność! Oskarzał Voti.
-Nic takiego nie zrobiłem!
-Nie wolno nikogo bezpodstawnie oskarzać. Rzekła Ksena.
Orlondo uspokoił się. Ale Voti nie był spokojny. Ciągle miał szał w oczach. Nie wiedział że dopadła go właśnie klątwa dlatego nie potrafił nad sobą zapanować. Orlondo miał podać Votiemu łapę na zgodę ale wtedy Voti nie wytrzymał.
-WIESZ KIM JESTEŚ?! JESTEŚ WYRZUTKIEM KTÓRY NIE PASUJE DO RESZTY PSÓW! Krzyknął kuzyn Nisa.
Orlondo wściekł się i rzucił kulą z ognia prosto w Votiego. Ale Votiego zasłoniła Ksena i to ona oberwała. Ksena szybko wstała i uciekła zła na Votiego i Orlondo.
Voti zrozumiał że nie powinien bezpodstawnie oskarżać Orlo(ndo).
Następnego dnia przyszedł do niego i go przeprosił. Brat Kseny przyjął przeprosiny.
Orlondo i Voti zostali kolegami. Voti złamał klątwę dlatego ona zniknęła. Najbardziej cieszyła się z tego Ksena.
Kiedy skończył się pobyt Votiego u Ihy, Luko, Kiro i Nisa, psiak wrócił do swojej mamy i taty. Kiro i Nis za nim tęsknili ale szybko im przeszło. :)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Sorry za brak obrazków. Za tydzień konkurs.
Pytanka:
1. Czy pisać notki podczas trwania konkursu?
2. Ile chcecie czasu od rozpoczęcia konkursu do wyników?
:)
czwartek, 2 kwietnia 2015
Rozdział IX Kuzyn cz. 2
Kiro i Nis wstali dość późno. Przybiegł do nich Voti.
-Zobaczcie co znalazłem na Wyspie Skał! - Zawołał i pokazał Kiro i Nisowi mapę. - tam jest narysowana droga do skarbu!
-Pewniej Emir podrzucił ją dla żartu siostrze... Westchnął Kiro.
-Nie! To jest prawdziwa mapa! Albo idziecie ze mną i dzielimy się skarbem albo idę sam i skarb jest tylko mój! Nie dawał za wygraną mały spaniel.
-Ja idę! Wtrącił Nis.
-To ja też - odpowiedział przybrany brat Nisa - chodźmy też po Rise i En.
***
Risa i Enna z radością zgodziły się na pójście na wyprawę z Votim, Kiro i Nisem.
-Możemy pójść albo drogą nr. 1 czyli przez las, albo drogą nr. 2 przez polanę, albo drogą nr. 3 przez góry. "Przeczytał" głośno mapę Voti.
-Ja jestem za drogą nr. 2! Wykrzyknęła Risa.
Wszyscy się z nią zgodzili. Przyjaciele wyruszyli.
***
Niestety nie wiedzieli że na wspomnianej polanie są wielkie węże.
Kiedy weszli na polane szli sobie i rozmawiali aż tu nagle pojawiły się przed nimi węże giganty. Voti miał nadzieje że moc z jego naszyjnika coś pomoże ale nic się nie wydarzyło.
Gdy już byli otoczeni i myśleli że nie ma dla nich ratunku zjawił się pewien psiak z mocami władania ogniem. Psiak był w ich wieku i przepędził węże swoją mocą.
-Jak ty to zrobiłeś? Pytał każdy ze szczeniaków.
-Urodziłem się z mocą władania ogniem. Mam jedynie problem że niezbyt umiem kątrolować swoją moc i dlatego zostałem na cały dzień przepędzony. - mówił psiak - a tak w ogóle to jestem Orlondo.
Kiro, Nis, Enna, Risa i Voti też się przedstawili i opowiedzieli że idą szukać skarbu.
-Nie powinniście! Krzyknął Orlondo.
-Dlaczego?
-Bo na skarbie jest klątwa......
Orlondo chciał im więcej opowiedzieć, ale szczeniaki nie chciały go słuchać. Uważały że Orlondo tak tylko mówi żeby mieć skarb dla siebie.
-Może nawet ten skarb da nam taką moc jaką ma Orlondo. Rzekła En bez namysłu.
-Było by fajnie tak władać ogniem... Rozmarzył się Kiro.
-Ale Orlondo nie umie kontrolować swojej mocy dlatego wyrzucili go na cały dzień z miejsca gdzie mieszka. Powiedziała smutno Risa.
-Pomóżmy mu! - Krzyknęła Enna - przekonajmy jego rodzinę że to dobrze że Orlondo ma swoją moc.
-Dobry pomysł.....widzieliście gdzie on poszedł?
-W stronę wielkiej góry.
***
Przyjaciele pobiegli do Wielkiej Góry. Był tam Orlondo.
-Cześć Orlondo! Zawołał Nis.
-Cześć, przyszliśmy Ci pomóc! Dodała Risa.
-nie uda wam się. Nic nie przekona mojej rodziny do tego że moja inność jest dobra. Powiedział Orlondo.
Kiro zrozumiał Orlondo najlepiej. Mieli jeszcze porozmawiać, ale przybiegła zrozpaczona mama Orlonda.
-Orlondo! Musisz mi pomóc! Twoja siostra się zgubiła! - Wykrzyknęła matka Orlondo. - wiesz gdzie jest?
-Mówiła że idzie w północne góry. Odpowiedział Orlondo.
-Ona może tam zamarznąć. Teraz jest tam jeszcze zimniej. Przeraziła się matka Orlondo.
-Poszukam jej! Obiecał Orlondo i pobiegł w północne góry. Kiro i Risa poszli z Orlondo. Poszli w północne góry. Było tam lodowato.
-Tam coś jest! Krzyknął nagle Kiro.
Orlondo zobaczył swoją siostrę leżącą nieprzytomną z zimna.
Jednak on wiedział co robić. Rozpalił płomień i ogrzał siostrę. Ona się obudziła.
-Chodźmy! Zawołała Risa.
Orlondo wziął siostrę na plecy i wraz z Risą i Kiro wrócili tam gdzie byli: mama Orlondo, Enna, Nis i Voti.
Orlondo opowiedział matce dzięki czemu jego siostra nie zamarzła. Mama Orlondo ( Nereida ) przeprosiła syna za to że go wcześniej wygoniła z domu. Orlondo był szczęśliwy.
***
Kiro, Nis, Enna i Risa postanowili zostawić skarb w spokoju, bo obawiali się klątwy. Ale Voti chciał mieć skarb, bo wierzyć że skarb może mu dać magiczną moc. Wymknął się więc w nocy z domu na poszukiwania skarbu. Nie spodziewał się tego, co się wydarzy..... :)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Z tego rozdziału nie bardzo jestem zadowolona.......
Mam nadzieje że przynajmniej wam się spodoba.
A teraz takie pytanie:
Czy chcecie konkurs po dziesiątym rozdziale?
-Zobaczcie co znalazłem na Wyspie Skał! - Zawołał i pokazał Kiro i Nisowi mapę. - tam jest narysowana droga do skarbu!
-Pewniej Emir podrzucił ją dla żartu siostrze... Westchnął Kiro.
-Nie! To jest prawdziwa mapa! Albo idziecie ze mną i dzielimy się skarbem albo idę sam i skarb jest tylko mój! Nie dawał za wygraną mały spaniel.
-Ja idę! Wtrącił Nis.
-To ja też - odpowiedział przybrany brat Nisa - chodźmy też po Rise i En.
***
Risa i Enna z radością zgodziły się na pójście na wyprawę z Votim, Kiro i Nisem.
-Możemy pójść albo drogą nr. 1 czyli przez las, albo drogą nr. 2 przez polanę, albo drogą nr. 3 przez góry. "Przeczytał" głośno mapę Voti.
-Ja jestem za drogą nr. 2! Wykrzyknęła Risa.
Wszyscy się z nią zgodzili. Przyjaciele wyruszyli.
***
Niestety nie wiedzieli że na wspomnianej polanie są wielkie węże.
Kiedy weszli na polane szli sobie i rozmawiali aż tu nagle pojawiły się przed nimi węże giganty. Voti miał nadzieje że moc z jego naszyjnika coś pomoże ale nic się nie wydarzyło.
Gdy już byli otoczeni i myśleli że nie ma dla nich ratunku zjawił się pewien psiak z mocami władania ogniem. Psiak był w ich wieku i przepędził węże swoją mocą.
-Jak ty to zrobiłeś? Pytał każdy ze szczeniaków.
-Urodziłem się z mocą władania ogniem. Mam jedynie problem że niezbyt umiem kątrolować swoją moc i dlatego zostałem na cały dzień przepędzony. - mówił psiak - a tak w ogóle to jestem Orlondo.
Kiro, Nis, Enna, Risa i Voti też się przedstawili i opowiedzieli że idą szukać skarbu.
-Nie powinniście! Krzyknął Orlondo.
-Dlaczego?
-Bo na skarbie jest klątwa......
Orlondo chciał im więcej opowiedzieć, ale szczeniaki nie chciały go słuchać. Uważały że Orlondo tak tylko mówi żeby mieć skarb dla siebie.
Orlondo |
-Może nawet ten skarb da nam taką moc jaką ma Orlondo. Rzekła En bez namysłu.
-Było by fajnie tak władać ogniem... Rozmarzył się Kiro.
-Ale Orlondo nie umie kontrolować swojej mocy dlatego wyrzucili go na cały dzień z miejsca gdzie mieszka. Powiedziała smutno Risa.
-Pomóżmy mu! - Krzyknęła Enna - przekonajmy jego rodzinę że to dobrze że Orlondo ma swoją moc.
-Dobry pomysł.....widzieliście gdzie on poszedł?
-W stronę wielkiej góry.
***
Przyjaciele pobiegli do Wielkiej Góry. Był tam Orlondo.
-Cześć Orlondo! Zawołał Nis.
-Cześć, przyszliśmy Ci pomóc! Dodała Risa.
-nie uda wam się. Nic nie przekona mojej rodziny do tego że moja inność jest dobra. Powiedział Orlondo.
Kiro zrozumiał Orlondo najlepiej. Mieli jeszcze porozmawiać, ale przybiegła zrozpaczona mama Orlonda.
-Orlondo! Musisz mi pomóc! Twoja siostra się zgubiła! - Wykrzyknęła matka Orlondo. - wiesz gdzie jest?
-Mówiła że idzie w północne góry. Odpowiedział Orlondo.
-Ona może tam zamarznąć. Teraz jest tam jeszcze zimniej. Przeraziła się matka Orlondo.
-Poszukam jej! Obiecał Orlondo i pobiegł w północne góry. Kiro i Risa poszli z Orlondo. Poszli w północne góry. Było tam lodowato.
-Tam coś jest! Krzyknął nagle Kiro.
Orlondo zobaczył swoją siostrę leżącą nieprzytomną z zimna.
Jednak on wiedział co robić. Rozpalił płomień i ogrzał siostrę. Ona się obudziła.
-Chodźmy! Zawołała Risa.
Orlondo wziął siostrę na plecy i wraz z Risą i Kiro wrócili tam gdzie byli: mama Orlondo, Enna, Nis i Voti.
Orlondo opowiedział matce dzięki czemu jego siostra nie zamarzła. Mama Orlondo ( Nereida ) przeprosiła syna za to że go wcześniej wygoniła z domu. Orlondo był szczęśliwy.
***
Kiro, Nis, Enna i Risa postanowili zostawić skarb w spokoju, bo obawiali się klątwy. Ale Voti chciał mieć skarb, bo wierzyć że skarb może mu dać magiczną moc. Wymknął się więc w nocy z domu na poszukiwania skarbu. Nie spodziewał się tego, co się wydarzy..... :)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Z tego rozdziału nie bardzo jestem zadowolona.......
Mam nadzieje że przynajmniej wam się spodoba.
A teraz takie pytanie:
Czy chcecie konkurs po dziesiątym rozdziale?
czwartek, 26 marca 2015
Rozdział VIII Kuzyn cz. 1
Do Ihy przyszła jej siostra Baisy ( ona też przeszła do pierwszego królestwa ) ze swoim synem. Baisy chciała by jej syn poćwiczył tu pływanie i wspinaczkę bo Voti ( tak miał na imię syn Baisy ) był leniwy i chciała żeby tu się "rozruszał".
Voti był w wieku Nisa i Kiro. Kiro i Nis bardzo się ucieszyli że przyszedł Voti. Tylko Voti się z tego nie cieszył.
***
-Cześć Voti! - przywitał się Kiro i spojrzał na wisior który Voti miał na szyi - mogę zobaczyć co to jest?
-nie! - krzyknął Voti - nie pozwolę ci tego ruszać! To jest mój magiczny naszyjnik na szczęście i nikomu nie wolno go ruszać!
Kiro nie chciał się kłócić więc poszedł w stronę Wyspy Skał. Kiedy miał wskoczyć do wody zatrzymał go Nis.
-Przecież mieliśmy zabrać Votiego ze sobą. Powiedział biały.
-Nie sądzę żeby chciał z nami iść.... - zaczął Kiro - on jest nie miły i chyba mnie nie lubi.
-Na pewno cię polubi. Chodźmy do niego.
***
Przybrani bracia poszli po Votiego. Ale kuzyn nie chciał iść.
-Ale mama powiedziała że mamy cię zabrać na wspinaczki i pływanie. Powiedział Nis a Kiro nic nie mówił bo miał nadzieje że jednak nie zabiorą Votiego.
-Dam wam na cały dzień mój naszyjnik na szczęście jeśli nic nie powiecie swojej mamie. Dodał Voti.
-A po co nam ten wisior? Spytał Kiro znudzony trochę dyskusją.
-Mówiłem Ci że przynosi szczęście - odpowiedział Voti - możecie się przekonać....
Kiro i Nis zastanowili się trochę aż w końcu się zgodzili.
***
Kiro i Nis poszli z naszyjnikiem na Wyspę Skał a Voti poszedł z piłką do lasu; nie chciał tam być za długo by był leniwy, chciał tylko gdzieś pójść by Iha i Luko nie dowiedzieli się że nie poszedł na Wyspę Skał. Voti nie lubił wspinaczek a i za pływaniem nie przepadał.
***
Kiedy Nis i Kiro opowiedzieli koleżanką o tym że ten wisior przynosi szczęście; one uwierzyły.
-A co przyniósł wam szczęśliwego ten naszyjnik? Spytała Risa czekając aż usłyszy wypowiedź kolegów.
-Mamy go dopiero kilka minut........więc na razie nic....... odpowiedział Nis.
-Aj słyszycie to!? Krzyknęła Enna bo usłyszała wycie wołające o pomoc prosto z lasu.
-Tak to pewnie Voti.... Odrzekł Kiro i czwórka szczeniąt poszła do lasu.
Okazało się że Votiego zaatakował pewien dziwny stwór. Kiro znał ten las i wiedział gdzie Voti może uciec.
-Tędy! Krzyknął do "kuzyna" i Voti pobiegł za nim. Za Kiro pobiegły też pozostałe szczeniaki.
Stwór biegł za nimi.
Niestety szczeniaki dobiegły w półapke. Kiro zapomniał że wielkie skały blokują drogę.
Stwór ciągle za nimi biegł.
Nagle stało się coś niesamowitego.
Skały rozsunęły się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Kiro, Nis, Risa, Enna i Voti przebiegli; a kiedy stwór miał przebiec skały znów zrobiły przeszkodę.
-Zadziałała magia mojego medalionu! Krzyknął uradowany Voti.
-Medalionu? Spytał Nis.
-Teraz tak będę nazywać mój naszyjnik!
***
Voti przestał być leniwy od tego dnia.
Psiak miał zostać u rodziny Nisa przez pięć dni.
Spodobało mu się u krewnych. Nawet Kiro polubiły przybranego kuzyna.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Planuję zrobić trzy części tego rozdziału. Może będą tylko dwie.
Wiem że Voti nie jest labradorem ale proszę; nie czepiajcie się ras bohaterów bo ja dokładnie nie wiem jak wyglądają "mieszanki". Na moim blogu jest dużo mieszanek ras żeby nie było nieciekawie.
np. ojciec Votiego też jest spanielem.
Następna notka będzie za tydzień. Dodam Votiego do bohaterów.
Voti był w wieku Nisa i Kiro. Kiro i Nis bardzo się ucieszyli że przyszedł Voti. Tylko Voti się z tego nie cieszył.
***
-Cześć Voti! - przywitał się Kiro i spojrzał na wisior który Voti miał na szyi - mogę zobaczyć co to jest?
-nie! - krzyknął Voti - nie pozwolę ci tego ruszać! To jest mój magiczny naszyjnik na szczęście i nikomu nie wolno go ruszać!
Kiro nie chciał się kłócić więc poszedł w stronę Wyspy Skał. Kiedy miał wskoczyć do wody zatrzymał go Nis.
-Przecież mieliśmy zabrać Votiego ze sobą. Powiedział biały.
-Nie sądzę żeby chciał z nami iść.... - zaczął Kiro - on jest nie miły i chyba mnie nie lubi.
-Na pewno cię polubi. Chodźmy do niego.
***
Przybrani bracia poszli po Votiego. Ale kuzyn nie chciał iść.
-Ale mama powiedziała że mamy cię zabrać na wspinaczki i pływanie. Powiedział Nis a Kiro nic nie mówił bo miał nadzieje że jednak nie zabiorą Votiego.
-Dam wam na cały dzień mój naszyjnik na szczęście jeśli nic nie powiecie swojej mamie. Dodał Voti.
-A po co nam ten wisior? Spytał Kiro znudzony trochę dyskusją.
-Mówiłem Ci że przynosi szczęście - odpowiedział Voti - możecie się przekonać....
Kiro i Nis zastanowili się trochę aż w końcu się zgodzili.
***
Kiro i Nis poszli z naszyjnikiem na Wyspę Skał a Voti poszedł z piłką do lasu; nie chciał tam być za długo by był leniwy, chciał tylko gdzieś pójść by Iha i Luko nie dowiedzieli się że nie poszedł na Wyspę Skał. Voti nie lubił wspinaczek a i za pływaniem nie przepadał.
***
Kiedy Nis i Kiro opowiedzieli koleżanką o tym że ten wisior przynosi szczęście; one uwierzyły.
-A co przyniósł wam szczęśliwego ten naszyjnik? Spytała Risa czekając aż usłyszy wypowiedź kolegów.
-Mamy go dopiero kilka minut........więc na razie nic....... odpowiedział Nis.
-Aj słyszycie to!? Krzyknęła Enna bo usłyszała wycie wołające o pomoc prosto z lasu.
-Tak to pewnie Voti.... Odrzekł Kiro i czwórka szczeniąt poszła do lasu.
Kiro z naszyjnikiem |
-Tędy! Krzyknął do "kuzyna" i Voti pobiegł za nim. Za Kiro pobiegły też pozostałe szczeniaki.
Stwór biegł za nimi.
Niestety szczeniaki dobiegły w półapke. Kiro zapomniał że wielkie skały blokują drogę.
Stwór ciągle za nimi biegł.
Nagle stało się coś niesamowitego.
Skały rozsunęły się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Kiro, Nis, Risa, Enna i Voti przebiegli; a kiedy stwór miał przebiec skały znów zrobiły przeszkodę.
-Zadziałała magia mojego medalionu! Krzyknął uradowany Voti.
-Medalionu? Spytał Nis.
-Teraz tak będę nazywać mój naszyjnik!
***
Voti przestał być leniwy od tego dnia.
Psiak miał zostać u rodziny Nisa przez pięć dni.
Spodobało mu się u krewnych. Nawet Kiro polubiły przybranego kuzyna.
Voti |
Planuję zrobić trzy części tego rozdziału. Może będą tylko dwie.
Wiem że Voti nie jest labradorem ale proszę; nie czepiajcie się ras bohaterów bo ja dokładnie nie wiem jak wyglądają "mieszanki". Na moim blogu jest dużo mieszanek ras żeby nie było nieciekawie.
np. ojciec Votiego też jest spanielem.
Następna notka będzie za tydzień. Dodam Votiego do bohaterów.
czwartek, 19 marca 2015
Rozdział VII Ty żyjesz!
Nis, Iha i Luko chcieli rano jeszcze długo spać. Kiro się to nie podobało, ale ostatecznie pobiegł sam na zabawy. Spotkał na dworze Rise.
-Cześć! Krzyknął ale tak się rozpędził że wpadł na przyjaciółkę.
-Hej! - przywitała się mała Husky - Pójdziesz ze mną do lasu?
-Dobrze, chodź.
Przyjaciele poszli do lasu ale szybko się zgubili.
-To było chyba w tą stronę. Mówiła co chwile Risa albo mówił Kiro.
W końcu oboje położyli się zrezygnowani pod wielkim drzewem.
-Risa słyszysz to? Spytał Kiro i wsuchał się porządnie.
-Niby co?
-Szum wody!
Kiro był już pewny że słyszy szum wody. Pobiegł w stronę odgłosu. Za nim poszła Risa. Zobaczyli rzekę.
Nad rzeką stał nastoletni pies.
-Znam już Cię....... - Powiedziała do nastolatka Risa. - Emir?
Kiro nie rozumiał o co chodzi; kiedy miał zapytać to Risa podbiegła do psa i krzyczała: "Emir! Emir!"
Pies rozpoznał Rise i powiedział pod nosem: "Witaj siostrzyczko...."
-O co chodzi? Zapytał po chwili milczenia Kiro.
-Kiro - powiedziała zwracając się do przyjaciela Risa - to jest mój brat. Ma na imię Emir. Opowiadałam ci już o nim. Okazało się że żyje! Wiedziałam że żyje!
Emir chciał sobie pójść ale Risa skoczyła mu na plecy.
-Skoro żyjesz to dlaczego do mnie nie wróciłeś? Musiałam się wychowywać sama przez......
-Nie chciałem wracać! Miałem dość tych trosk i tego że muszę się tobą zajmować! Chciałem poczuć że żyje! Dlatego po tym ataku uciekłem i znalazłem ten las. Tu mi jest lepiej! Nie wracam z tobą do domu!
-Ale......
-Nie!
Emir wpadł w szał i zepchnął siostrę z pleców po czym pobiegł przed siebie.
Risa była zawiedziona. Kiro ją pocieszał.
-Ja zawsze wierzyłam że żyje........ żyje ale tak naprawdę on... Mówiła smutno.
-Nie martw się.......zapomnij o nim.....
Naszczęście Risie szybko poprawił się humor.
Bawiła się z Kiro a o zachodzie słońca poszła poszukać sobie czegoś do jedzenia.
Kiro w tym czasie chciał znaleźć Emira. Znalazł Emira pod wielkim drzewem; nastoletni pies obgryzał kość a w oczach widać było że nie ma dobrego humoru.
-Emir dlaczego tak potraktowałeś Rise?! Krzyknął Kiro i podszedł do Emira.
-Miałem już jej dość, chciałem żyć bez zmartwień i całymi dniami odpoczywać a nie się zajmować siostrą....
-Razem tworzycie rodzinę!
-Skoro tak to nie chcę rodziny!
Emir zawarczał na Kiro. Kiro też chciał zawarczeć ale nie wychodziło mu to tak dobrze jak Emirowi.
Emir był gotowy by skoczyć na przyjaciela siostry; ale przybiegła Risa i go powstrzymała. Emir odszedł mówiąc że ma dość Risy i Kiro.
Risa już nie była smutna; była wściekła na brata.
***
Szczeniaki znalazły drogę do domu i poszły na wyspę skał. Byli już tam Enna i Nis.
-Gdzie byliście? Spytała Enna.
-W lesie - odpowiedział krótko Kiro i dotknął łapą Enny - En, gonisz!
Enna ruszyła w pościg za przyjaciółmi.
Risa która wyprzedziła wszystkich wpadła niespodziewanie na Emira.
-Co tu robisz?! - Krzyknęła - czy nie dość już mnie zraniłeś?!
-Chciałem Cię przeprosić siostro.......ale nie chcę tu z tobą mieszkać.......chce żyć po swojemu......jak chcesz to będę cię odwiedzał raz na trzy doby ale będę mieszkać tam gdzie mieszkam........
-Dobrze.......a dziś wieczór możemy pójść razem na tą wielką skałę i oglądać gwiazdy.....
-ok!
Emir poszedł sobie a Risa była szczęśliwa.
Odzyskała brata...... :)
-Cześć! Krzyknął ale tak się rozpędził że wpadł na przyjaciółkę.
-Hej! - przywitała się mała Husky - Pójdziesz ze mną do lasu?
-Dobrze, chodź.
Przyjaciele poszli do lasu ale szybko się zgubili.
-To było chyba w tą stronę. Mówiła co chwile Risa albo mówił Kiro.
W końcu oboje położyli się zrezygnowani pod wielkim drzewem.
-Risa słyszysz to? Spytał Kiro i wsuchał się porządnie.
-Niby co?
-Szum wody!
Kiro był już pewny że słyszy szum wody. Pobiegł w stronę odgłosu. Za nim poszła Risa. Zobaczyli rzekę.
Nad rzeką stał nastoletni pies.
-Znam już Cię....... - Powiedziała do nastolatka Risa. - Emir?
Kiro nie rozumiał o co chodzi; kiedy miał zapytać to Risa podbiegła do psa i krzyczała: "Emir! Emir!"
Pies rozpoznał Rise i powiedział pod nosem: "Witaj siostrzyczko...."
-O co chodzi? Zapytał po chwili milczenia Kiro.
-Kiro - powiedziała zwracając się do przyjaciela Risa - to jest mój brat. Ma na imię Emir. Opowiadałam ci już o nim. Okazało się że żyje! Wiedziałam że żyje!
Emir chciał sobie pójść ale Risa skoczyła mu na plecy.
-Skoro żyjesz to dlaczego do mnie nie wróciłeś? Musiałam się wychowywać sama przez......
-Nie chciałem wracać! Miałem dość tych trosk i tego że muszę się tobą zajmować! Chciałem poczuć że żyje! Dlatego po tym ataku uciekłem i znalazłem ten las. Tu mi jest lepiej! Nie wracam z tobą do domu!
-Ale......
-Nie!
Emir wpadł w szał i zepchnął siostrę z pleców po czym pobiegł przed siebie.
Emir |
-Ja zawsze wierzyłam że żyje........ żyje ale tak naprawdę on... Mówiła smutno.
-Nie martw się.......zapomnij o nim.....
Naszczęście Risie szybko poprawił się humor.
Bawiła się z Kiro a o zachodzie słońca poszła poszukać sobie czegoś do jedzenia.
Kiro w tym czasie chciał znaleźć Emira. Znalazł Emira pod wielkim drzewem; nastoletni pies obgryzał kość a w oczach widać było że nie ma dobrego humoru.
-Emir dlaczego tak potraktowałeś Rise?! Krzyknął Kiro i podszedł do Emira.
-Miałem już jej dość, chciałem żyć bez zmartwień i całymi dniami odpoczywać a nie się zajmować siostrą....
-Razem tworzycie rodzinę!
-Skoro tak to nie chcę rodziny!
Emir zawarczał na Kiro. Kiro też chciał zawarczeć ale nie wychodziło mu to tak dobrze jak Emirowi.
Emir był gotowy by skoczyć na przyjaciela siostry; ale przybiegła Risa i go powstrzymała. Emir odszedł mówiąc że ma dość Risy i Kiro.
Risa już nie była smutna; była wściekła na brata.
***
Szczeniaki znalazły drogę do domu i poszły na wyspę skał. Byli już tam Enna i Nis.
-Gdzie byliście? Spytała Enna.
-W lesie - odpowiedział krótko Kiro i dotknął łapą Enny - En, gonisz!
Enna ruszyła w pościg za przyjaciółmi.
Risa która wyprzedziła wszystkich wpadła niespodziewanie na Emira.
-Co tu robisz?! - Krzyknęła - czy nie dość już mnie zraniłeś?!
-Chciałem Cię przeprosić siostro.......ale nie chcę tu z tobą mieszkać.......chce żyć po swojemu......jak chcesz to będę cię odwiedzał raz na trzy doby ale będę mieszkać tam gdzie mieszkam........
-Dobrze.......a dziś wieczór możemy pójść razem na tą wielką skałę i oglądać gwiazdy.....
-ok!
Emir poszedł sobie a Risa była szczęśliwa.
Emir |
czwartek, 12 marca 2015
Rozdział VI Porwanie i wojna
Jasne było że Ares stracił pamięć. Ev wymyśliła podstęp.
Podeszła do Aresa i zabrała go trochę dalej.
-Jesteś Sahi - Skłamała - Jesteś księciem drugiego królestwa oraz moim i Shina synem. Zaatakowały Cię niedobre psy z pierwszego królestwa i Ziemi Wygnanych. Uratował Cię twój ojciec; musisz brać z niego przykład bo jesteś jego następcą.
Ev opowiedziała mu jeszcze inne kłamstwa w które psiak uwierzył.
Shino był zadowolony z porwania szczeniaka który według niego byłby dobrym następcą tronu.
Nie widział nic złego w tym co zrobił. Shino i Ev chcieli wojny z pierwszym królestwem. Chcieli wyruszyć wraz z armią jutro rano.
Następnego dnia Kiro i Nisa bawili się z Risą i Enną. Zobaczyli armie Shina idącą daleko. Najbardziej przestraszył się Kiro chodź nie dał tego po sobie poznać. Enna spanikowała, ale Nis ją uspokajał.
-Muszę koniecznie upewnić się że wygra nasza armia! Krzyknął Kiro i pobiegł zobaczyć kto wygra.
Shino ( i jego armia ) przegrali i poranieni wrócili do swojego królestwa.
Kiro bardzo się ucieszył. Nis też.
***
Wieczorem Shino uczył swojego przybranego syna o królestwie.
-Tato a co jest tam? Spytał Ares pokazując w stronę gór.
-Tam są góry na których wiecznie jest śnieg. Odpowiedział "ojciec".
Ares po lekcji pobiegł w stronę gór. Był zadowolony jak wreszcie tam dobiegł.
Tarzał się w śniegu jakby pierwszy raz go zobaczył. Może rzeczywiście pierwszy raz zobaczył śnieg?
Po zabawie pobiegł na skałę na której było najwięcej śniegu.
Wszedł do wielkiej jaskini. Było tam pełno "lodowych" ścian. Do ciemnej jaskini wszedł promień światła i odbijał się po kolei od każdego zamarzniętego lodu. Nagle pojawił się różowy dym. Ares chciał wyjść z jaskini ale było tak ciemno że nie wiedział którędy. Niespodziewanie pojawił się duch dorosłego psa.
-Kim jesteś? Spytał Ares.
-Jestem twoim duchowym stróżem; jednym z twoich przodków. Mam Ci pomagać gdy masz problem.
A masz...............opowiem Ci jak to było....... powiedział duch.
Duch opowiedział Aresowi prawdę. Ten jednak w to nie uwierzył.
-Co?! Przecież ja jestem synem Shina! Nie jestem jakimś wygnańcem! Wcale nie mam rodzeństwa!
Krzyczał Ares, ale duch przywołał mu wspomnienia z dawnych lat.
-Więc to prawda...... Przyznał brązowy.
-Tak - odpowiedział duch - A twoje rodzeństwo i matka myślą że nie żyjesz.......
Ares pobiegł prosto na Ziemie wygnanych.
***
Zobaczyła go matka.
-Ares! Żyjesz! Krzyknęła ucieszona.
Azis i Altea też się ucieszyli. Shino i Ev nie wiedzieli gdzie podział się Ares. Ale kazali go szukać.
:)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam że notka nie jest o Kiro i Nisie; ale następna będzie o Kiro i Risie.
Zdradzę wam że w następnej notce pojawi się nowy bohater.
:)
Podeszła do Aresa i zabrała go trochę dalej.
-Jesteś Sahi - Skłamała - Jesteś księciem drugiego królestwa oraz moim i Shina synem. Zaatakowały Cię niedobre psy z pierwszego królestwa i Ziemi Wygnanych. Uratował Cię twój ojciec; musisz brać z niego przykład bo jesteś jego następcą.
Ev opowiedziała mu jeszcze inne kłamstwa w które psiak uwierzył.
Shino był zadowolony z porwania szczeniaka który według niego byłby dobrym następcą tronu.
Nie widział nic złego w tym co zrobił. Shino i Ev chcieli wojny z pierwszym królestwem. Chcieli wyruszyć wraz z armią jutro rano.
Shino |
-Muszę koniecznie upewnić się że wygra nasza armia! Krzyknął Kiro i pobiegł zobaczyć kto wygra.
Shino ( i jego armia ) przegrali i poranieni wrócili do swojego królestwa.
Kiro bardzo się ucieszył. Nis też.
***
Wieczorem Shino uczył swojego przybranego syna o królestwie.
-Tato a co jest tam? Spytał Ares pokazując w stronę gór.
-Tam są góry na których wiecznie jest śnieg. Odpowiedział "ojciec".
Ares po lekcji pobiegł w stronę gór. Był zadowolony jak wreszcie tam dobiegł.
Tarzał się w śniegu jakby pierwszy raz go zobaczył. Może rzeczywiście pierwszy raz zobaczył śnieg?
Po zabawie pobiegł na skałę na której było najwięcej śniegu.
Wszedł do wielkiej jaskini. Było tam pełno "lodowych" ścian. Do ciemnej jaskini wszedł promień światła i odbijał się po kolei od każdego zamarzniętego lodu. Nagle pojawił się różowy dym. Ares chciał wyjść z jaskini ale było tak ciemno że nie wiedział którędy. Niespodziewanie pojawił się duch dorosłego psa.
-Kim jesteś? Spytał Ares.
-Jestem twoim duchowym stróżem; jednym z twoich przodków. Mam Ci pomagać gdy masz problem.
A masz...............opowiem Ci jak to było....... powiedział duch.
Duch opowiedział Aresowi prawdę. Ten jednak w to nie uwierzył.
-Co?! Przecież ja jestem synem Shina! Nie jestem jakimś wygnańcem! Wcale nie mam rodzeństwa!
Krzyczał Ares, ale duch przywołał mu wspomnienia z dawnych lat.
-Więc to prawda...... Przyznał brązowy.
-Tak - odpowiedział duch - A twoje rodzeństwo i matka myślą że nie żyjesz.......
Ares pobiegł prosto na Ziemie wygnanych.
***
Zobaczyła go matka.
-Ares! Żyjesz! Krzyknęła ucieszona.
Azis i Altea też się ucieszyli. Shino i Ev nie wiedzieli gdzie podział się Ares. Ale kazali go szukać.
ucieszona mama trójki rodzeństwa |
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam że notka nie jest o Kiro i Nisie; ale następna będzie o Kiro i Risie.
Zdradzę wam że w następnej notce pojawi się nowy bohater.
:)
czwartek, 5 marca 2015
Rozdział V Wypadek
Następnego dnia gdy Kiro i Nis szli się pobawić z Enną i Risą usłyszeli potężne wycie; potem następne. Przybrani bracia nie wiedzieli o co chodzi. Do nich podeszła Iha.
-Te wycia oznaczają że jest ceremonia. Ceremonie zawsze są na wielkiej polanie. Idziemy! Wyjaśniła.
Obok Ihy szedł Luko a za nimi Nis i Kiro. Kiedy doszli na polanę zobaczyli tłum psów zamieszkujących pierwsze królestwo, zgromadzonych wokół wielkiego kamienia. Kamień był olbrzymi; w zasadzie powinno się go nazwać głazem lub kamlotem. Na głazie stanął król pierwszego królestwa - Nif, razem z królową pierwszego królestwa - Wimą, Wima trzymała małą suczkę mającą dopiero kilka dni życia.
Wima podniosła wysoko małą suczkę.
-To jest moja córka, przyszła królowa pierwszego królestwa. Nazywa się Dishara. Powiedział z dumą władca.
Zebrane psy zawyły radośnie na widok księżniczki.
Kiro wiedział że Nif jest jego wujem ( Nif jest bratem Shina ) a Dishara jego kuzynką; ale wolał się z tym nie ogłaszać bo wiedział że Shino i Ev są w królestwie Nifa traktowani jak wrogowie. Nic dziwnego; przecież Shino zabrał Nifowi połowę królestwa i nazwał je "drugie królestwo", każdy wiedział że Psią Krainą powinien tak naprawdę rządzić tylko Nif.
Po ceremonii Nif i Wima rozmyślali kiedy zabrać Shinowi ziemie która należy się im. Wima uważała że najlepiej na razie cieszyć się córką a nie myśleć o wojnie.
Tym czasem na drugim królestwie.......
Shino i Ev rozmawiali o pewnej poważnej sprawie. Shino chciał mieć godnego następce tronu, ale Ev bała się że każde następne szczenie które urodzi będzie bez jednej łapy ( tak jak Kiro ).
Doszli do wniosku że muszą zabrać komuś szczeniaka.
-Idę się rozejrzeć po królestwie czy przypadkiem nie urodziło się jakieś szczenie podobne do mnie. Oznajmił Shino i poszedł. Shino i Ev byli dumni ze swojego pomysłu.
***
Wieczorem gdy En, Kiro, Nis i Risa się bawili zaczęło padać. Risa schowała się w jaskini. Enna pobiegła do domu. Nis i Kiro też.
-O nie! Krzyknął Nis.
-Co się stało? Spytał Kiro.
-Zostawiłem piłkę, zaraz wróce.
Nis wskoczył do wody i dopłynął w ulewę do wyspy skał. Wdrapał się na sam szczyt skały na której zostawił piłkę. Trzeba było uważać bo w deszczu jest bardziej ślisko. Nis nie wiedział że obserwuję go Ares. Ares wszedł za Nisem na skałę. Planował zrzucić białego ze skały. Skoczył na niego, ale Nis się odsunął. Ares spadł ze skały prosto w dół.
-nie. Westchnął cicho Nis i zbiegł wolno na dół.
Na dole zobaczył leżącego bez ruchu, na ziemi Aresa.
-Ares wstań. - Powiedział cicho Nis popychając Aresowi głowę - Ares!
Nis zobaczył że Ares nie oddycha; zrozumiał że były kolega umarł.
Nie wiedział co robić i kogo wezwać na pomoc. Ale zobaczył że podbiega do niego Altea.
-Zabiłeś go!!!!!!!!!!!!!!! Dlaczego go zabiłeś!!!!? Dlaczego zrzuciłeś go ze skały?!!!!! Krzyczała przerażona Altea.
-Ja nic nie zrobiłem. Odpowiedział Nis ale czuł że Altea mu nie wierzy.
Altea wzięła ciało Aresa na plecy i popędziła w stronę Ziemi wygnanych.
Nis wrócił do domu, nie powiedział nikomu co się stało.
*Dzień później*
Cardea dowiedziała się o śmierci syna. Azis też. Cardea wrzuciła martwe ciało syna do rzeki i zaśpiewała żałobną pieśń. Rzeka "zaprowadziła" ciało Aresa do drugiego królestwa. Tam znalazł je jeden ze strażników Shina. Przypomniał sobie że Shino kazał mu znaleźć szczenie bardzo do niego ( Shina ) podobne. Strażnik wyczuł że Ares jeszcze żyje. Wziął go i pobiegł do Shina.
-Panie! Znalazłem pewnego szczeniaka bardzo podobnego do Ciebie. Oświadczył.
-OSZALAŁEŚ!!!!!? To szczenie miało być tak młode by nie pamiętać kim są jego rodzice! A poza tym, ona nie żyje!! Krzyknął Shino.
Jednak Ares otworzył oczy i podniósł się.
-Kim ja jestem? Zapytał po przebudzeniu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie bardzo jestem zadowolona z tego rozdziału.
Ale następny będzie ciekawszy, na pewno.
Na razie nie chcę dodać do zakładki "bohaterowie" Dishary. Bo co mam napisać jak nie znamy jej charakteru?
Ale jeśli ktoś jeszcze nie zajrzał do tej zakładki to proszę zajrzeć bo w opisie kilku postaci są ważne informacje; np. jeszcze chyba nie mówiłam że Nif i Shino są braćmi, a w zakładce "bohaterowie" jest to opisane: KLIK
-Te wycia oznaczają że jest ceremonia. Ceremonie zawsze są na wielkiej polanie. Idziemy! Wyjaśniła.
Obok Ihy szedł Luko a za nimi Nis i Kiro. Kiedy doszli na polanę zobaczyli tłum psów zamieszkujących pierwsze królestwo, zgromadzonych wokół wielkiego kamienia. Kamień był olbrzymi; w zasadzie powinno się go nazwać głazem lub kamlotem. Na głazie stanął król pierwszego królestwa - Nif, razem z królową pierwszego królestwa - Wimą, Wima trzymała małą suczkę mającą dopiero kilka dni życia.
Wima podniosła wysoko małą suczkę.
-To jest moja córka, przyszła królowa pierwszego królestwa. Nazywa się Dishara. Powiedział z dumą władca.
Zebrane psy zawyły radośnie na widok księżniczki.
Kiro wiedział że Nif jest jego wujem ( Nif jest bratem Shina ) a Dishara jego kuzynką; ale wolał się z tym nie ogłaszać bo wiedział że Shino i Ev są w królestwie Nifa traktowani jak wrogowie. Nic dziwnego; przecież Shino zabrał Nifowi połowę królestwa i nazwał je "drugie królestwo", każdy wiedział że Psią Krainą powinien tak naprawdę rządzić tylko Nif.
Nif |
Dishara ( tak naprawdę jest młodsza, ale nie miałam innego obrazka ) |
Shino i Ev rozmawiali o pewnej poważnej sprawie. Shino chciał mieć godnego następce tronu, ale Ev bała się że każde następne szczenie które urodzi będzie bez jednej łapy ( tak jak Kiro ).
Doszli do wniosku że muszą zabrać komuś szczeniaka.
-Idę się rozejrzeć po królestwie czy przypadkiem nie urodziło się jakieś szczenie podobne do mnie. Oznajmił Shino i poszedł. Shino i Ev byli dumni ze swojego pomysłu.
***
Wieczorem gdy En, Kiro, Nis i Risa się bawili zaczęło padać. Risa schowała się w jaskini. Enna pobiegła do domu. Nis i Kiro też.
-O nie! Krzyknął Nis.
-Co się stało? Spytał Kiro.
-Zostawiłem piłkę, zaraz wróce.
Nis wskoczył do wody i dopłynął w ulewę do wyspy skał. Wdrapał się na sam szczyt skały na której zostawił piłkę. Trzeba było uważać bo w deszczu jest bardziej ślisko. Nis nie wiedział że obserwuję go Ares. Ares wszedł za Nisem na skałę. Planował zrzucić białego ze skały. Skoczył na niego, ale Nis się odsunął. Ares spadł ze skały prosto w dół.
-nie. Westchnął cicho Nis i zbiegł wolno na dół.
Na dole zobaczył leżącego bez ruchu, na ziemi Aresa.
-Ares wstań. - Powiedział cicho Nis popychając Aresowi głowę - Ares!
Nis zobaczył że Ares nie oddycha; zrozumiał że były kolega umarł.
Nie wiedział co robić i kogo wezwać na pomoc. Ale zobaczył że podbiega do niego Altea.
-Zabiłeś go!!!!!!!!!!!!!!! Dlaczego go zabiłeś!!!!? Dlaczego zrzuciłeś go ze skały?!!!!! Krzyczała przerażona Altea.
-Ja nic nie zrobiłem. Odpowiedział Nis ale czuł że Altea mu nie wierzy.
Altea wzięła ciało Aresa na plecy i popędziła w stronę Ziemi wygnanych.
Nis wrócił do domu, nie powiedział nikomu co się stało.
*Dzień później*
Cardea dowiedziała się o śmierci syna. Azis też. Cardea wrzuciła martwe ciało syna do rzeki i zaśpiewała żałobną pieśń. Rzeka "zaprowadziła" ciało Aresa do drugiego królestwa. Tam znalazł je jeden ze strażników Shina. Przypomniał sobie że Shino kazał mu znaleźć szczenie bardzo do niego ( Shina ) podobne. Strażnik wyczuł że Ares jeszcze żyje. Wziął go i pobiegł do Shina.
-Panie! Znalazłem pewnego szczeniaka bardzo podobnego do Ciebie. Oświadczył.
-OSZALAŁEŚ!!!!!? To szczenie miało być tak młode by nie pamiętać kim są jego rodzice! A poza tym, ona nie żyje!! Krzyknął Shino.
Jednak Ares otworzył oczy i podniósł się.
-Kim ja jestem? Zapytał po przebudzeniu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie bardzo jestem zadowolona z tego rozdziału.
Ale następny będzie ciekawszy, na pewno.
Na razie nie chcę dodać do zakładki "bohaterowie" Dishary. Bo co mam napisać jak nie znamy jej charakteru?
Ale jeśli ktoś jeszcze nie zajrzał do tej zakładki to proszę zajrzeć bo w opisie kilku postaci są ważne informacje; np. jeszcze chyba nie mówiłam że Nif i Shino są braćmi, a w zakładce "bohaterowie" jest to opisane: KLIK
czwartek, 26 lutego 2015
Rozdział IV Przeprosiny
Enna biegła i biegła, ale osłabła i dlatego się zatrzymała. Już dawno straciła Nisa z pola widzenia. Nagle skoczyło na nią troję szczeniaków. To byli Ares, Azis i Altea!
-Kto pozwolił tej suczce z królestwa Nifa wejść na naszą ziemie! Krzyknęło rodzeństwo.
-Ta ziemia to nie wasza własność! Zaprotestowała Enna.
Ares, Azis i Altea skoczyli na nią i zaczęli ją gryźć i szarpać. To nie było dla zabawy, tylko na poważnie. Altea chciała wydrapać jej oczy, ale Ares uznał że by to zrobić dopiero na końcu ataku.
Enna broniła się jak mogła. Nagle zjawił się Nis.
-Co wy robicie?! Oszaleliście?! Krzyknął przerażony na widok tego co robią Ennie.
Biały podbiegł na czarnej i osłonił ją plecami. Enna się tego nie spodziewała przy tym co ostatnio Nis robił.
-Myśleliśmy że jesteś po naszej stronie! Rzekł już cicho Azis.
-Nie! Wy chcieliście ją chyba nawet zabić! Myślałem że jesteście fajni a w rzeczywistości jesteście głupi! Krzyknął Nis.
-Sam jesteś głupi! I nie przesadzaj! Nie chcieliśmy jej zabić! Chcieliśmy jej tylko dać nauczkę! Burknął Ares.
Nis i Enna poszli sobie.
-Nis, kim oni dla Ciebie są? Spytała po dłuższej chwili Enna.
-Kim by dla mnie nie byli to i tak już nigdy nie chce ich widzieć! - Powiedział Nis - Przepraszam Cię że ostatnio taki byłem dla Ciebie, Risy i innych.
-Przyjmuję przeprosiny. Odpowiedziała Enna.
Nis znów był taki jak dawniej. Kiro, Risa, Enna, Iha i Luko bardzo się cieszyli. Nis już nie widywał Altei, Aresa i Azisa. Altea była z tego powodu smutna.
***
Pewnego wieczoru na Ziemi Wygnanych gdy Ares miał już spać, zauważył że Altea płacze.
-Co się stało? Zapytał.
-Smuci mnie że Nis już nas nie lubi. Bo ja go lubiła bardziej niż zwykła przyjaźń........ Powiedziała smutno. Altea była zła na siebie że wygadała się przed bratem.
-Co?! Ty go kochałaś a on Cię tak potraktował!? Obiecuje Ci siostro że się na nim zemszczę!
Altea nie spodziewała się że brat ją zrozumie, myślała raczej że będzie się z niej naśmiewał.
-Tak tylko mówisz...... Burknęła a z oczu już nie leciały jej łzy.
-Nie! Ja to mówię naprawdę! Obiecuję Ci że się na nim zemszczę! Zobaczysz!
-Tobie się nie uda! Nic Ci się nie udaję! Zaśmiała się Altea.
-To mi się uda! Zobaczysz! Wszyscy zobaczycie! A zwłaszcza Nis!
Altea nawet trochę uwierzyła bratu.
-Pójdę się napić. Odparła i chciała pójść do źródełka.
-Altea! - Dało się słyszeć głos matki Altei, Aresa i Azisa - Gdzie ty chcesz łazić sama po ciemku!?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Oto i jest kolejna notka.
Imiona dla rodzeństwa wygnańców wzięłam z tej oto strony: LINK
:)
-Kto pozwolił tej suczce z królestwa Nifa wejść na naszą ziemie! Krzyknęło rodzeństwo.
-Ta ziemia to nie wasza własność! Zaprotestowała Enna.
Ares, Azis i Altea skoczyli na nią i zaczęli ją gryźć i szarpać. To nie było dla zabawy, tylko na poważnie. Altea chciała wydrapać jej oczy, ale Ares uznał że by to zrobić dopiero na końcu ataku.
Enna broniła się jak mogła. Nagle zjawił się Nis.
-Co wy robicie?! Oszaleliście?! Krzyknął przerażony na widok tego co robią Ennie.
Biały podbiegł na czarnej i osłonił ją plecami. Enna się tego nie spodziewała przy tym co ostatnio Nis robił.
-Myśleliśmy że jesteś po naszej stronie! Rzekł już cicho Azis.
-Nie! Wy chcieliście ją chyba nawet zabić! Myślałem że jesteście fajni a w rzeczywistości jesteście głupi! Krzyknął Nis.
-Sam jesteś głupi! I nie przesadzaj! Nie chcieliśmy jej zabić! Chcieliśmy jej tylko dać nauczkę! Burknął Ares.
Nis i Enna poszli sobie.
-Nis, kim oni dla Ciebie są? Spytała po dłuższej chwili Enna.
-Kim by dla mnie nie byli to i tak już nigdy nie chce ich widzieć! - Powiedział Nis - Przepraszam Cię że ostatnio taki byłem dla Ciebie, Risy i innych.
-Przyjmuję przeprosiny. Odpowiedziała Enna.
Enna i Nis |
***
Pewnego wieczoru na Ziemi Wygnanych gdy Ares miał już spać, zauważył że Altea płacze.
-Co się stało? Zapytał.
-Smuci mnie że Nis już nas nie lubi. Bo ja go lubiła bardziej niż zwykła przyjaźń........ Powiedziała smutno. Altea była zła na siebie że wygadała się przed bratem.
-Co?! Ty go kochałaś a on Cię tak potraktował!? Obiecuje Ci siostro że się na nim zemszczę!
Altea nie spodziewała się że brat ją zrozumie, myślała raczej że będzie się z niej naśmiewał.
-Tak tylko mówisz...... Burknęła a z oczu już nie leciały jej łzy.
-Nie! Ja to mówię naprawdę! Obiecuję Ci że się na nim zemszczę! Zobaczysz!
-Tobie się nie uda! Nic Ci się nie udaję! Zaśmiała się Altea.
-To mi się uda! Zobaczysz! Wszyscy zobaczycie! A zwłaszcza Nis!
Altea nawet trochę uwierzyła bratu.
-Pójdę się napić. Odparła i chciała pójść do źródełka.
-Altea! - Dało się słyszeć głos matki Altei, Aresa i Azisa - Gdzie ty chcesz łazić sama po ciemku!?
mama Altei, Aresa i Azisa ( Cardea ) |
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Oto i jest kolejna notka.
Imiona dla rodzeństwa wygnańców wzięłam z tej oto strony: LINK
:)
czwartek, 19 lutego 2015
Rozdział III Rodzeństwo wygnańców
Nis musiał spędzić noc w borsuczej norze. Następnego dnia burzy już nie było. Nisa obudził pewien psiak.
-Kim jesteś? Spytał Nis.
-Jestem Ares - przedstawił się psiak - Chciałbyś może poznać moje rodzeństwo? Może byśmy się pobawili w czwórkę?
-W czwórkę?
-Tak, bo ja mam brata i siostrę. Jesteśmy trojaczkami. To jak, chcesz?
-Chętnie.
Ares zaprowadził Nisa na pewną polankę. Leżała na niej suczka i myła małego psiaka. Obok biegała pewna suczka ( szczenie ).
-Altea! Azis! Chce wam przedstawić mojego nowego kolegę! Zawołał Ares i pobiegła do rodzeństwa.
( Psiak którego myła suczka to był Azis, a biegająca suczka ( szczeniak ) to Altea. )
Azis i Altea podbiegli do Aresa i Nisa.
-Jestem Nis. Przedstawił się Nis.
-Ja Altea a to mój brat Azis, Aresa już pewnie znasz. Zawołała Altea.
-To w co się pobawimy? Spytał Azis który dostrzegł że jego mama śpi.
-mam pomysł.... Powiedział Ares i wyciągnął piłkę po czym rzucił nią daleko w przód. Szczeniaki pobiegły za nią.
-Kto przejmie piłkę ten zwycięzca! Zawołała Altea.
Altea przyśpieszyła i zobaczyła że piłka zaraz wpadnie do wody. Skoczyła by ją uratować, ale niechcący wepchnęła pewne małe zwierzątko do wody. Zwierzątko utonęło.
Nis przestraszył się.
-Nie ma co tego zwierzaka żałować. Powiedział obojętnie Ares.
-Jak to? Nie rozumiał Nis.
-Mama nas uczyła żeby się tym nie przejmować.... Co z tego że ktoś umarł, może trochę przez Altee. Dodał Azis.
Nis nie rozumiał.
-Hej! - Krzyknął Ares - Mam pomysł. Ukradnijmy tamtemu psu ten kawałek mięsa, głodny jestem.
-Ty zawsze jesteś głodny. Zażartowała Altea.
Nis nie uważał kradzieży za dobre ale spodobał mu się pomysł nowych przyjaciół.
Nie widział jeszcze że Altea, Ares i Azis są źli. Ale oni szybko to pokazali i namawiali go do złych rzeczy. Nis widywał się z Alteą, Aresem i Azisem od tego dnia codziennie i dlatego stawał się taki zły jak oni. Miał w głowie same złe pomysły. Z tego powodu stał się wredny nawet dla: rodziców, przybranego brata, Enny i Risy. Enna i Risa miały go już dość. Kiro też chodził na zabawy bez niego. Iha i Luko nie wiedzieli że ich syn zadaję się z wygnańcami, dlatego nie wiedzieli co mu jest że się tak zmienił.
Pewnego poranka gdy Nis poszedł do Altei, Aresa i Azisa zastał tylko Altee.
-Gdzie twoi bracia? Spytał.
-Mama zabrała ich na spacer po całej ziemi wygnanych, ja nie chciałam iść bo czekałam na ciebie. Odpowiedziała.
Altea czuła uczucie do Nisa, on o tym nie wiedział.
-To co byś chciała porobić? Zapytał biały.
-Mam taki pomysł, chodź na górkę. Powiedziała tajemniczo. Miała pomysł na "świetną" zabawę, chciała wraz z Nisem poobrzucać innych mieszkańców ziemi wygnanych kamieniami. Kiedy weszli na górkę, Altea skoczyła na Nisa i razem zlecieli z górki.
-Ale fajnie było. Zawołał Nis.
-No.......mam taki pomysł na zabawę, ale najpierw niespodzianka.
-Jaka?
Altea polizała Nisa w policzek, on się tego nie spodziewał. Nic nie powiedział tylko uśmiechnął się do Altei. Ona do niego też.
Tym czasem Risa na wyspie skał podeszła do Kiro z raną na policzku.
-Zobacz, co mi zrobił twój brat jak go spytałam dlaczego się nie bawi już ze mną i z Enną. -Powiedziała - Dlaczego on się taki stał?
-Nie wiem, on znika rano zanim się obudzę. A wraca wieczorem wszystkich wyzywając. Też nie wiem co mu się stało....
-To może pośledź gdzie on chodzi? Jak chcesz mogę Ci pomóc?
-Ale on znika bardzo wcześnie. Jeszcze przed świtem czyli zanim ja wstaję.
-Enna wstaje przed świtem, niech ona pójdzie.
-dobry pomysł.
Enna więc miała śledzić Nisa. Uważała to za dobry pomysł bo sama była ciekawa gdzie on znika. Rano zanurkowała w wodzie i obserwowała polankę na której on mieszkał. Kiedy wyszedł z groty i skoczył do wody po czym popłynął na ziemie wygnanych; Enna zaczęła płynąć a później biec za nim tak by jej nie zobaczył......
Ciąg Dalszy Nastąpi
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dużo obrazków sama przerabiałam i niezbyt ładnie wyszło, niestety.
Wiele czytelników przysyła mi swoje rysunki, a ja potem klikam EDYTUJ i dodaje je do notki; bardzo mi miło że dostaje te rysunki. Jeśli chcecie to możecie mi je przysyłać, dając do nich linki w komentarzach albo wysyłając mi na meila: wika.szczecin@wp.pl
Nie miałam pomysłu na tytuł, tak naprawdę to planowałam wcale nie dawać tytułów, postanowiłam dawać tytuły tylko ze względu że inaczej by był problem z rosrużnianiem postów na pierwszy żut oka.
Powiem wam pewną ciekawostkę:
"Wymyśliłam historię Kiro i Nisa jak bawiłam się moimi figurkami z psami". - Nadal w ten sposób wymyślam kolejne opowiadania o Kiro i Nisie.
W zakładce "bohaterowie" zaszły zmiany bo dodałam nowe postacie.
Pozdrawiam, Marta
:)
-Kim jesteś? Spytał Nis.
-Jestem Ares - przedstawił się psiak - Chciałbyś może poznać moje rodzeństwo? Może byśmy się pobawili w czwórkę?
-W czwórkę?
-Tak, bo ja mam brata i siostrę. Jesteśmy trojaczkami. To jak, chcesz?
-Chętnie.
Ares zaprowadził Nisa na pewną polankę. Leżała na niej suczka i myła małego psiaka. Obok biegała pewna suczka ( szczenie ).
-Altea! Azis! Chce wam przedstawić mojego nowego kolegę! Zawołał Ares i pobiegła do rodzeństwa.
( Psiak którego myła suczka to był Azis, a biegająca suczka ( szczeniak ) to Altea. )
Azis i Altea podbiegli do Aresa i Nisa.
-Jestem Nis. Przedstawił się Nis.
-Ja Altea a to mój brat Azis, Aresa już pewnie znasz. Zawołała Altea.
-To w co się pobawimy? Spytał Azis który dostrzegł że jego mama śpi.
-mam pomysł.... Powiedział Ares i wyciągnął piłkę po czym rzucił nią daleko w przód. Szczeniaki pobiegły za nią.
-Kto przejmie piłkę ten zwycięzca! Zawołała Altea.
Altea przyśpieszyła i zobaczyła że piłka zaraz wpadnie do wody. Skoczyła by ją uratować, ale niechcący wepchnęła pewne małe zwierzątko do wody. Zwierzątko utonęło.
Nis przestraszył się.
-Nie ma co tego zwierzaka żałować. Powiedział obojętnie Ares.
Ares |
-Mama nas uczyła żeby się tym nie przejmować.... Co z tego że ktoś umarł, może trochę przez Altee. Dodał Azis.
Nis nie rozumiał.
-Hej! - Krzyknął Ares - Mam pomysł. Ukradnijmy tamtemu psu ten kawałek mięsa, głodny jestem.
-Ty zawsze jesteś głodny. Zażartowała Altea.
Nis nie uważał kradzieży za dobre ale spodobał mu się pomysł nowych przyjaciół.
Nie widział jeszcze że Altea, Ares i Azis są źli. Ale oni szybko to pokazali i namawiali go do złych rzeczy. Nis widywał się z Alteą, Aresem i Azisem od tego dnia codziennie i dlatego stawał się taki zły jak oni. Miał w głowie same złe pomysły. Z tego powodu stał się wredny nawet dla: rodziców, przybranego brata, Enny i Risy. Enna i Risa miały go już dość. Kiro też chodził na zabawy bez niego. Iha i Luko nie wiedzieli że ich syn zadaję się z wygnańcami, dlatego nie wiedzieli co mu jest że się tak zmienił.
Altea |
-Gdzie twoi bracia? Spytał.
-Mama zabrała ich na spacer po całej ziemi wygnanych, ja nie chciałam iść bo czekałam na ciebie. Odpowiedziała.
Altea czuła uczucie do Nisa, on o tym nie wiedział.
-To co byś chciała porobić? Zapytał biały.
-Mam taki pomysł, chodź na górkę. Powiedziała tajemniczo. Miała pomysł na "świetną" zabawę, chciała wraz z Nisem poobrzucać innych mieszkańców ziemi wygnanych kamieniami. Kiedy weszli na górkę, Altea skoczyła na Nisa i razem zlecieli z górki.
-Ale fajnie było. Zawołał Nis.
-No.......mam taki pomysł na zabawę, ale najpierw niespodzianka.
-Jaka?
Altea polizała Nisa w policzek, on się tego nie spodziewał. Nic nie powiedział tylko uśmiechnął się do Altei. Ona do niego też.
Azis |
-Zobacz, co mi zrobił twój brat jak go spytałam dlaczego się nie bawi już ze mną i z Enną. -Powiedziała - Dlaczego on się taki stał?
-Nie wiem, on znika rano zanim się obudzę. A wraca wieczorem wszystkich wyzywając. Też nie wiem co mu się stało....
-To może pośledź gdzie on chodzi? Jak chcesz mogę Ci pomóc?
-Ale on znika bardzo wcześnie. Jeszcze przed świtem czyli zanim ja wstaję.
-Enna wstaje przed świtem, niech ona pójdzie.
-dobry pomysł.
Risa i Kiro |
Enna płynie |
Ciąg Dalszy Nastąpi
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dużo obrazków sama przerabiałam i niezbyt ładnie wyszło, niestety.
Wiele czytelników przysyła mi swoje rysunki, a ja potem klikam EDYTUJ i dodaje je do notki; bardzo mi miło że dostaje te rysunki. Jeśli chcecie to możecie mi je przysyłać, dając do nich linki w komentarzach albo wysyłając mi na meila: wika.szczecin@wp.pl
Nie miałam pomysłu na tytuł, tak naprawdę to planowałam wcale nie dawać tytułów, postanowiłam dawać tytuły tylko ze względu że inaczej by był problem z rosrużnianiem postów na pierwszy żut oka.
Powiem wam pewną ciekawostkę:
"Wymyśliłam historię Kiro i Nisa jak bawiłam się moimi figurkami z psami". - Nadal w ten sposób wymyślam kolejne opowiadania o Kiro i Nisie.
W zakładce "bohaterowie" zaszły zmiany bo dodałam nowe postacie.
Pozdrawiam, Marta
:)
Subskrybuj:
Posty (Atom)